Nowa Wieliczka, Niedzieliska, Bory to nazwy osiedli robotniczych, które przed wielu laty zbudowali na jaworznickiej ziemi dyrektorzy tutejszych zakładów przemysłowych. To oni zadbali o to, by napływająca do Jaworzna i Szczakowej siła robocza miała gdzie mieszkać, gdzie się leczyć i gdzie zaopatrywać się w artykuły codziennej potrzeby. Jaworzniccy dobrodzieje przyczynili się do rozwoju lokalnych społeczności w naszym mieście.

Zaczęło się
od pięciu domków

Pierwsze osiedle mieszkaniowe dla Ślązaków z Górnego i Dolnego Śląska, którzy przyjechali do Jaworzna za pracą, powstało w drugiej dekadzie XIX wieku, w pobliżu dzisiejszej ulicy Olszewskiego, na zlecenie zarządu jaworznickiej ekonomii, a następnie przedsiębiorstwa pod nazwą Jaworznickie Kopalnie i Huty Rządowe.

– Pierwszy zapis o budowie domów dla robotników pochodzi z 1811 roku, kiedy odnotowano wybudowanie pierwszych pięciu domów dla górników, a budowa szóstego była w toku. Na wiosnę 1812 roku zaplanowano budowę dalszych dziewięciu domów i dziesiątego dla sztygara. W budynku zwanym Stara Huta przeprowadzano adaptację i przygotowano jeszcze trzy mieszkania dla górników. Te wszystkie prace budowlane umożliwiły ulokowanie 31 górników, którzy byli niezbędni do utrzymania ruchu kopalni – opisuje Maria Leś-Runicka, autorka książki „Historia Jaworzna w XIX wieku”. – Budowano standardowe budynki z przylegającym małym ogrodem i zabudowaniami gospodarczymi (chlewik, stajnia) – dodaje.

W 1845 roku kolonia składała się z czterech parterowych domów, kilku domów dwurodzinnych i jednego wielorodzinnego budynku. Na osiedlu mieszkało sześć rodzin sztygarów i ponad 20 rodzin robotników, a także Aleksander Kuszański, chirurg przy rządowych kopalniach i hutach, i Franciszek Kozak, kierownik pierwszej szkółki początkowej.

Dekadę po rozpoczęciu budowy osiedla przy Olszewskiego, domy dla robotników zaczął wznosić także Piotr Steinkeller, do którego należały dwie huty cynku, w Niedzieliskach i na Pechniku. – Stosunkowo krótki okres zainteresowania Steinkellera Jaworznem (od 1822 do 1825 roku – przyp. red.) przyniósł naszej miejscowości kilka istotnych korzyści: powstał, jak na owe czasy, nowoczesny zakład produkcyjny i wzorcowe osiedle mieszkaniowe dla pracowników. Dzięki zaś wyposażeniu huty w najnowocześniejszy sprzęt gaśniczy możemy chyba uważać jej właściciela za twórcę zakładowego systemu ochrony przeciwpożarowej – napisał w książce pt. „Jaworzno minione” Bartłomiej Cieszyński.

Piotr Steinkeller był też inicjatorem utworzenia w Jaworznie szpitala górniczego. Stał się także pionierem w obszarze warunków zatrudnienia.

– W swoim przedsiębiorstwie wprowadził nowość w skali kraju, były to indywidualne umowy o pracę, określające prawa i obowiązki obu zainteresowanych stron. Steinkeller gwarantował również mieszkania dla wszystkich zatrudnionych. Nie szukał zysku na obniżaniu płacy robotnikom, działalność gospodarczą opierał na zasadzie, że zapewnienie robotniczej załodze odpowiednich warunków pracy i płacy przyniesie mu lepsze wyniki finansowe – opisuje Maria Leś-Runicka.

O losy swoich pracowników dbała też rodzina Westenholzów, która na przełomie 1823 i 1824 roku weszła w posiadanie kopalń węgla kamiennego i galmanu, huty cynku i ałunowni w Dąbrowie Narodowej. W 1838 r. Fryderyk Westenholz otworzył szkółkę początkową, a po 30 latach, gdy szkolny budynek zrujnowały szkody górnicze, o budowę nowej szkoły zadbał spadkobierca Fryderyka, Ludwik. Nowy właściciel dąbrowskiego przedsiębiorstwa zasiadał we władzach powiatu. Działał na rzecz rozwoju szkolnictwa i przewodniczył okręgowej Radzie Szkolnej. Ciekawostką jest to, że walczył także z plagą pijaństwa wśród swoich pracowników i o pomoc w tej sprawie prosił krakowskie władze, w obawie przed kolejnymi wypadkami w kopalniach.

– Przedstawiając problem napisał: „Piją tu ludzie we dnie i w nocy, będąc zdrowi i złożeni chorobą, dzieci przy piersiach matek, starzec znękany i młodzieniec dorostek, matka karmiąca piersią swe dziecię; piją wszyscy, wszędy i w każdej chwili, a piją dni kilka po sobie następujących, są i tacy, co piją całe życie swoje. Trzeźwość stała się stanem anormalnym, a opilstwo stało się stanem niemal normalnym” – opowiada Maria Leśp-Runicka.

Westenholz uważał, że w zapobieżeniu pladze pijaństwa mogą pomóc tylko kroki administracyjne, jak ograniczenie sprzedaży tego rodzaju trunków i odpowiednie nakazy i zakazy w tym zakresie.

Nowa Wieliczka,
Bory, Pieczyska

Około 1847 roku powstało w Jaworznie również osiedle zwane Nową Wieliczką. Budowę przeprowadziły założone rok wcześniej Skarbowe Zakłady Górnicze w Jaworznie, które przejęły trzy jaworznickie kopalnie węgla (w tym Fryderyk August i Jacek Rudolf), kopalnie galmanu, cynkownie i ałunownie. Do pracy w nich ściągnęło z Wieliczki 50 górników. Najpierw mieszkali w jaworznickiej austerii, a następnie w kolonii robotniczej, nazwanej Nową Wieliczką.

W 1871 roku jaworznickie kopalnie węgla kupiła wiedeńska spółka, utworzona przez cztery rody: Todesco, Gutmannów, Schöllerów i Springerów. Założyły one Jaworznickie Gwarectwo Węgla Kamiennego. Również nowi właściciele dbali o dobre warunki bytowe pracowników. Zarząd spółki tworzył opiekę socjalną, budował kolejne domy dla górników i urzędników, a także przytułki i dwie szkoły podstawowe na Pechniku – dla chłopców i dla dziewcząt. Sam Dawid Gutmann (wieloletni prezes rady nadzorczej Gwarectwa) utworzył za własne pieniądze pierwszą w Jaworznie ochronkę dla dzieci swoich pracowników. Mieściła się ona w budynku przy dzisiejszej ulicy Królowej Jadwigi, w którym jest dzisiaj restauracja „Dworek”.
Mieszkania budowała też rodzina Domsów, której członkowie założyli w Jaworznie kopalnię Sobieski.

– Powstało nowe osiedle nazwane Bory, od dawnej nazwy miejscowej, która była pamiątką po pierwotnych lasach w tej okolicy – opisuje Maria Leś-Runicka. – Największym budynkiem na kolonii było tzw. kasyno urzędnicze, czyli lokal do różnego rodzaju spotkań oraz imprez kulturalnych. Dom dla dyrektora wybudowano nieco później, prawdopodobnie Robert Doms korzystał z hoteli przy stacji kolejowej w Szczakowej. Dyrektor Ludwik Oelwein z początku mieszkał w Jaworznie, dopiero po wybudowaniu wspomnianej kolonii otrzymał odpowiednie mieszkanie i podawał nowy adres – Bory koło Jaworzna – opowiada historyczka.

Na Borach powstało 16 domów dla urzędników i ich rodzin, w tym 4 były parterowe, a 12 piętrowych. Budulcem była cegła, a dachy były kryte papą lub dachówką. Gorszy standard miały budynki dla robotników. Powstało ich 19 (łącznie 44 mieszkania), z czego 16 były domami jednorodzinnymi. Zbudowano też hotel dla kawalerów. Było w nim 18 miejsc noclegowych.
Mieszkań dla robotników nie mogło zabraknąć też przy cementowni w Pieczyskach. Budowę tamtejszego osiedla mieszkaniowego zlecił Herman Senn, szef fabryki cementu. Projektantem kolonii był jego brat, Paul.

Hermann Senn przyczynił się do wyznaczania pierwszych ulic w Pieczyskach, uruchomienia ujęcia wody pitnej z eksploatowanych kamieniołomów, powołania konsumu, powstania szkoły, przedszkola, kościoła i cmentarza. Finansował pracownikom kursy języka niemieckiego, a jego żona Klara stworzyła stowarzyszenie kobiet – Frauenverein.

Dzieło Senna kontynuował też jego następca, Zdzisław Krudzielski, który został dyrektorem cementowni w 1919 roku. Były to trudne, powojenne czasy. By poprawić sytuację życiową robotników, Krudzielski zreorganizował konsum, zorganizował dostawy żywności i artykułów pierwszej potrzeby, kursy dla analfabetów, założył zawodową szkołę gotowania i szycia dla dziewcząt, i wieczorową szkołę rzemieślniczą dla synów robotników.

Przyczynił się także do budowy kościoła w Ciężkowicach. Wspierał też finansowo parafię w Szczakowej. Jako prezes szczakowskiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” zlecił budowę gniazda stowarzyszenia i kręgielni. Zaprojektował też wodociąg dla Szczakowej i zainicjował budowę drogi z powiatu chrzanowskiego do olkuskiego, a także połączenia kolejowego ze Szczakowej do Bukowna.

Anna Zielonka-Hałczyńska

Tu mieściło się Towarzystwo Szkoły Ludowej w Szczakowej
| fot. Materiały MMJ

Zobacz także: