Jeszcze w 20-leciu międzywojennym mieszkańcy Borów, po drodze do kościoła na niedzielną mszę świętą, zatrzymywali się na Rogatce i wkładali buty. Wszak na sumie nie wypadało pojawić się na bosaka. Ktoś zapyta: ale dlaczego obuwie zakładali właśnie na Rogatce, a nie np. na wysokości dyrekcji kopalni czy na Rynku? A dlatego, że Rogatka była przez wieki miejscem, w którym zaczynało się Jaworzno. Już w XV wieku stał tam zajazd.

Oprócz karczmy, było tam też stanowisko, w którym pobierano opłaty za pędzenie bydła w stronę Śląska. Rogatka uchodziła więc za swego rodzaju „bramę” do wsi, a od 1901 roku do miasta.

Choć dziś Jaworzno jest o wiele większe i Rogatka znajduje się niemalże w jego centrum, to ta nazwa miejscowa już na stałe przyjęła się w jaworznickim nazewnictwie. O tym, jak wyglądało to miejsce jeszcze przed II wojną światową, opowiedziała nam Alicja Dudek, z domu Siedlińska jaworznicka poetka, która na Rogatce mieszka od dziecka. – Dziś Rogatka znajduje się przy ul. Grunwaldzkiej. Przed wojną była to ul. Jagiellońska, a w czasie okupacji Krakauerstrasse – wspomina pani Alicja. – Na rogu z dzisiejszą ul. Urzędniczą była pompka.

Jak nie mieliśmy wody w kranach, bo np. zamarzła, to właśnie tam chodziliśmy z wiadrami. Tam woda zawsze leciała, nawet gdy był silny mróz – opowiada.

Na Rogatce były domy jednorodzinne. Jaworznianka dobrze pamięta, gdzie mieszkała która rodzina. Niektórzy mieli stodoły, obory. Hodowali krowy.

– Ale konia na Rogatce nigdy nie było – mówi z rozbawieniem.

Domy stały po obu stronach drogi, od krzyżówki Grunwaldzkiej z Urzędniczą, Insurekcji Kościuszkowskiej i Krakowską aż do miejsca, w którym jest jaworznicki magistrat. Dom rodzinny pani Alicji znajduje się niedaleko przystanku autobusowego w stronę Byczyny i jest opatrzony numerem 9 (dziś na parterze są sklepy, jeden z częściami samochodowymi, a drugi to całodobówka).

– Na początku Rogatki, na rogu z Krakowską, mieszkali Kozakiewiczowie. A między ich domem a naszym było jeszcze kilka innych budynków mieszkalnych. Domy były też za ul. Olszewskiego, w miejscu dzisiejszego parkingu i pasażu handlowego, zwanego przez jaworznian Kostkami – opowiada.

Pani Alicja wspomina, że w tamtym miejscu były też piekarnia Siby i mały sklepik. – Domy stały też po drugiej stronie dzisiejszej Grunwaldzkiej, poczynając od ul. Urzędniczej. Pierwszy z nich należał do rodziny Michlewiczów. Pan Michlewicz prowadził warsztat samochodowy – wspomina pani Alicja. – Po wojnie większość budynków mieszkalnych po tamtej stronie ulicy Grunwaldzkiej została zburzona. Tak jak nie ma już niektórych domów po stronie, po której ja mieszkam. Teraz w ich miejscu jest przystanek, sklep. Na rogu z Urzędniczą od lat stoi salon samochodowy, a za ul. Olszewskiegp są sklepu – podkreśla nasza rozmówczyni.

Powojenny jest też dom, w którym Alicja Dudek mieszka już od wielu lat. Wprowadziła się do niego z rodzicami i bratem dopiero na przełomie 1949 i 1950 roku. Wcześniej w jego miejscu stał inny, mały, parterowy domek, złączony z drugim, który istnieje do dziś. Tam najpierw mieszkali Siedlińscy. Posesję tę tata pani Alicji kupił w 1936 roku i postanowił zbudować nowy, piętrowy budynek. Miał na to pieniądze, które zarobił, pracując ponad dwa lata we Francji.

Budowa mogła zostać zrealizowana jednak dopiero po wojnie. W trakcie stawiania domu rodzina jaworznianki mieszkała w innym miejscu, niedaleko dzisiejszej siedziby Urzędu Miejskiego (okolice Kostek), w sąsiedztwie restauracji zwanej, od nazwy osiedla, Rogatką. Lokal ten ojciec pani Alicji prowadził przez szereg lat.

– Mówiło się też na tę knajpkę u Adama – przyznaje z uśmiechem jaworznianka. – W czasie okupacji tata pracował z kolei jako kelner w niemieckiej restauracji w Złocieniu – wspomina.

Gdy kilka lat po wojnie pani Alicja wraz z rodziną przeprowadziła się do nowo wybudowanego domu przy Grunwaldzkiej 9, parter zajęło PSS Społem, które otworzyło tam swoją restaurację. Rodzina pani Alicji zamieszkała na piętrze. A gdy po latach PSS w końcu opuściło lokal, przejął go brat poetki. W knajpce, którą tam prowadził, można było kupić dania barowe i piwo z beczki.

Anna Zielonka-Hałczyńska

Kiedyś na Rogatce rozpoczynało się Jaworzno | fot. Anna Zielonka-Hałczyńska

Zobacz także: