Tylko w ciągu ostatnich dwóch miesięcy jaworzniccy strażacy już 5 razy gasili pożary łąk i nieużytków. Tymczasem ze statystyk wynika, że podobnych podpaleń w kolejnych tygodniach będzie coraz więcej. Mimo wysokich kar, utraty dofinansowań, apeli przyrodników i strażaków jaworznickie łąki co roku są podpalane.

Liczba wszystkich pożarów traw w Jaworznie w 2020 r. wynosiła 66. W 2021 roku było ich nieco mniej, bo 39. W tym roku w ciągu zaledwie 2 miesięcy było ich już 5. Największą liczbę pożarów terenów zielonych odnotowuje się w kwietniu. – Niestety, pożar traw najczęściej spowodowany jest podpaleniem, gdzie sprawcę niełatwo ustalić. Pożary traw przy przejazdach kolejowych mogą być też spowodowane przez iskry, powstające przy tarciu kół o szyny kolejowe np. podczas hamowania – przyznaje Michał Dyl z prewencji Komendy Straży Miejskiej w Jaworznie.

Zdaniem przyrodników za większość podpaleń odpowiedzialny jest człowiek, a wynika to z błędnego przekonania, że wypalanie traw użyźnia ziemię. Pożary nie nawożą gleby i nie powodują, że trawa odrasta szybciej. – W wyniku pożaru w glebie następuje utrata azotu. Co prawda przybywa sporo związków: wapń, fosfor i potas, pochodzących ze spalonych roślin, ale większość soli mineralnych, pozostających w popiele jest wywiewana przez wiatr lub w trakcie opadów wypłukiwana i staje się niedostępna dla roślin. Wypala się próchnica, która jest wyznacznikiem żyzności gleby i w której gromadzi się woda niezbędna dla nowych roślin – wymienia Marcin Tosza, główny specjalista Referatu Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego w Jaworznie.

Płomienie są też ogromnym zagrożeniem dla zwierząt. W trakcie pożaru giną przedstawiciele cennych i pożytecznych gatunków. Żaby, jaszczurki, krety, jeże, zające, lisy czy borsuki giną w wyniku wysokiej temperatury lub po prostu w płomieniach. – Trzeba pamiętać, że przyroda, która nas otacza, to bardzo skomplikowany i czuły mechanizm. Każdy pożar to dla miejsca nim dotkniętego obszar katastrofy ekologicznej – tłumaczy Marcin Tosza.

W glebie żyje ogromna liczba organizmów, odpowiadających za proces naturalnego rozkładu resztek roślinnych i powstawania próchnicy, a także za prawidłowe odżywianie roślin. – W czasie wypalania w wierzchniej warstwie gleby cały ten skomplikowany świat edafonu glebowego ginie – mówi pan Marcin. Znikają wszystkie bakterie, promieniowce, grzyby, owady, pierścienice i pajęczaki. – W jednym gramie, czyli w szczypcie wierzchniej warstwy gleby, może zmieścić się 200 km strzępek grzbni, 40 mln bakterii, a także 5 mln glonów. Najnowsze badania wskazują, że glony glebowe wychwytują około 3,6 gigaton węgla rocznie, co odpowiada 30 proc. emisji dwutlenku węgla wytwarzanego przez człowieka. Wypalanie trawy w czasie kryzysu klimatycznego powinno więc być traktowane jako zbrodnia przeciwko środowisku – podkreśla Marcin Tosza z UM w Jaworznie.

W konsekwencji wypalania traw nierzadko dochodzi też do pożarów zabudowy mieszkalnej, a gęsty dym ogranicza widoczność na jezdni. W obu tych przypadkach zagrożone jest także życie ludzkie.

Za wypalanie traw otrzymać można grzywnę w wysokości od 5 tys. do 20 tys. zł. Kary są jeszcze bardziej surowe, jeśli w wyniku podpalenia dojdzie do pożaru, który zagrozi zdrowiu, życiu lub spowoduje poważne uszkodzenie mienia. Wtedy sprawcy grozi kara pozbawienia wolności nawet do 10 lat. Rolników zniechęcić do wypalania traw ma utrata dofinansowań.

Natalia Czeleń

Wiosną strażacy odbierają więcej zgłoszeń dotyczących pożarów traw | fot. jaworzno112.pl

Zobacz także: