Kolega ostatnio wrzucił na FB zdjęcia starego, ale sprawnego Atari, którego jest posiadaczem. I ruszyła lawina wspomnień…

Łezka w oku się zakręciła. Ale, co by było, gdyby przenieść nasze dzieci 30 lat wstecz, jakby sobie poradziły? Zapewne byłby to szok, znaleźć się w połowie lat 80., w kompletnie innej rzeczywistości. Kiedyś zastanawiałem się, jak wiele rzeczy wokół mnie zmieniło się całkowicie, jak wiele rzeczy poszło dalej, niż mogliśmy przypuszczać. Niewątpliwie, żyjemy w zupełnie innym świecie. Wystarczy jedno pokolenie, aby zmienić wszystko, no może oprócz cech ludzkich.

Z wielką przyjemnością oglądam udostępnione w internecie lub przypominane w telewizji stare dzienniki telewizyjnie, kroniki filmowe, szczególnie z lat 80. Dla mnie, jako dla dziecka i nastolatka, nie były to czasy szare, naznaczone martyrologią czy problemami związanymi z kryzysem gospodarczym, byłem za młody, aby tak postrzegać rzeczywistość, co wcale nie znaczy, że nie znałem ówczesnych problemów. Żyłem jednakże w dobrym domu, z kochającą i dbającą o mnie rodziną, starającą się w miarę swoich możliwości o zapewnienie rodzinie jak najlepszego bytu i standardu życia. Jakby więc odebrał współczesny młody człowiek tamte czasy? Przyjmijmy teraz, że mamy rok 1985 i do niego trafia współczesny Brajanek.

Pobudka, dzwoni dzwonek budzika. Jak to cholerstwo wyłączyć? W końcu udaje się przy pomocy przycisku na czubku. Wstajemy. Obowiązkowo rano pobudka z radiem. Stereofoniczne, wypasione! Połowa klasy zazdrości radiomagnetofonu “Klaudia”, to prawie sprzęt niczym na półce w Pewexie, a nasz krajowy. Nie ma odtwarzacza CD, ale kogo stać na taki drogi sprzęt… Cztery stacje radiowe, z czego aż trzy w paśmie UKF, od niedawna nadawane w stereo – robi furorę. Gdzie podziały się RMF-y i inne ESKI? Oczywiście gra Trójka – okno na świat wielkiej, światowej muzyki. Tu nie usłyszysz znienawidzonego i oklepanego do granic Modern Talking, lecz utwory ambitne – Dire Straits czy też Pink Floyd. Elitarnie!

Śniadanie. Niewiele różniące się od tego dziś – płatki na mleku, tylko płatki czysto kukurydziane, bo o Nesquikach czy innych Cinimini to można tylko pomarzyć, ale za to mleko z butelki lub z worka. Te w workach to nowość – ale przynajmniej jednorazowe i można później worek spokojnie spalić w piecu, a nie zagracać butelką na wymianę. Gdzie się podział komputer? Jest! Stoi na biurku wypasione Atari 800XL, podłączone przez kabel antenowy do miniaturowego telewizora w białej obudowie, marki oczywiście UNITRA. Nie tak wypaśny jak Elektron u rodziców w pokoju, który ma kolorowy, duży ekran i 2 kanały, tylko czarno biały, ale cieszy i tak. Grafika… Na ekranie gra, samolot wzdłuż rzeki i eliminuje cele, ale to nie samolot, tylko zestaw kwadracików, wszystko kwadratowe, nawet piłka składa się z kanciastych części. Obok komputera magnetofon, to on odpowiedzialny jest za załadowanie danych z grami czy programami. Gra ładuje się pół godziny, często z błędami, wtedy trzeba proces powtórzyć, często regulując głowicę. I to też nie pomaga zazwyczaj…

Idziemy do szkoły. Autobusy jadą stadnie – czemu w dzielnicy, gdzie jadą trzy linie, jest między nimi 5 minut przerwy, a później aż pół godziny posuchy? I czemu przyjeżdżają często wszystkie naraz? W końcu jest, ikarus. Nowoczesny, węgierski pojazd, przegubowy! W miejscu przegubu podłoga w kształcie koła, każdy młody człowiek uwielbia podróżować właśnie w tym miejscu. Kasownik z „wajchą”. Wkładasz bilet, pociągasz za wystający pręt i bilet odbity. Technikę tak można wyrobić, aby odbić go słabo i później odzyskać po delikatnym wydrapaniu tuszu. Niejeden mandat chwycił za oszustwo…

W sklepach już lepiej po niedawnym kryzysie, pojawiają się pierwsze jogurty w kubkach o smaku owocowym. Nikt nie wie, co to za owoce, ale coś tam pływa w białej kąpieli. Mają średnio obrzydliwy smak, ale podobno zdrowe, więc mamy kupują swoim pociechom. Do tego pojawiają się lody na patyku w polewie czekoladopodobnej. Zawsze transportowane w dziwny sposób, bo wszystkie wygniecione i pewnie roztopione po drodze z trzy razy. Ale smakują bosko. Patyk jest z plastiku – fajnie, bo od drewnianego czasem miało się drzazgi na języku. Poza tym patyczek można wykorzystać później do prac technicznych w szkole…

Felieton: Wojciech P. Knapik

Zobacz także: