Nie zawsze udaje nam się zebrać ekipę do wspólnej rozgrywki. Niekiedy jest to spowodowane brakiem czasu, niekiedy miejsca, a niekiedy po prostu klimat gry mija się całkowicie z zainteresowaniami naszej ekipy. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby w zaciszu mieszkania sięgnąć po jedną z gier jednoosobowych, wytężyć szare komórki i zmierzyć się z mechaniką tytułu – dlatego dziś sięgam po gry logiczne od gdańskiego wydawnictwa Rebel.

Między półkami: książkowa układanka, to prosta gra logiczna oferująca 40 wyzwań o rosnącym poziomie trudności. Wyzwania znajdziemy na dwustronnych kartach, z czego druga strona zawiera przykładowe rozwiązanie – autorzy zastrzegają jednak, że może istnieć więcej rozwiązań danego problemu. Jeżeli zaś chodzi o pierwszą stronę karty, to gracz zwykle znajdzie tam informację o tym, które książki należy wyjąć z pudełka, czy na półce znajdzie się figurka kota oraz ile bądź które książki będą w orientacji pionowej lub poziomej. Aby sprawdzić, czy udało nam się dobrze rozwiązać problem, należy na górze konstrukcji umieścić drugą półkę i niewielką poziomicę, znajdującą się w doniczce z kwiatkami.

Jeżeli chodzi o jakość, to komponenty do Między półkami są bardzo starannie wykonane, a odciśnięte w wyprasce litery pomagają spakować grę z powrotem do pudełka. Jedyny mankament to ciasne miejsce na główkę kota, więc trzeba ostrożnie go wyjmować.

Układanie książek to jedna z możliwości. Kiedy zapragniemy jednoosobowej rozgrywki z klimatem, to na pomoc przychodzą dwie tożsame gry z serii SideQuest – tutaj coś dla siebie znajdą zarówno fani sci-fi, jak i morskich klimatów.

SideQuest Nemesis to oczywiście gra nawiązująca do niesamowicie popularnej serii od wydawnictwa Awaken Realms – obecnie na platformie Gamefound trwa kampania, mająca na celu wydanie trzeciej samodzielnej gry z tego uniwersum i póki co zebrano już prawie 20 mln złotych – sukces gwarantowany. Wracając do SideQuesta, gracz wciela się w kapitan Jessikę Kowalski, która na czele swojej załogi ma za zadanie znaleźć statek, ocenić jego stan i upewnić się, że drogocenny ładunek dotrze na Ziemię. Rozgrywkę rozpoczynamy w pomieszczeniu startowym i stamtąd przyjdzie nam eksplorować statek, mając na uwadze, że SI odnotowała obecność obcych organizmów. Podczas rozgrywki nie mogłem się oprzeć przekonaniu, że trafiłem trochę na połączenie filmów Obcy i Obcy 4. W każdym razie na gracza czeka wiele wyzwań, od testów na spostrzegawczość, logiczne myślenie, po zabawę w czołganie się szybami wentylacyjnymi.

Odnośnie sposobu rozwiązywania zagadek, gracz otrzymuje arkusz, na którym będzie umieszczać kafle odpowiedzi – całkiem fajny pomysł z odsyłaniem do konkretnych numerów kart, będących odpowiedzią, przy czym co bardziej spostrzegawczy gracz domyśli się, jakich kolorów kafli brakuje, gdy już będzie pewien jednego lub dwóch pierwszych odpowiedzi. Podoba mi się również interakcja z samym pudełkiem, które zamienia się w element statku, a umieszczone tam grafiki nie są przypadkowe.

Co do drugiego tytułu z serii SideQuest: 7th Sea, spotykamy tutaj podobne rozwiązanie jak przy Nemesisie – mamy arkusz i kafle odpowiedzi, mamy pudełko, które zamienia się w świątynie i to właśnie od niej rozpoczyna się przygoda naszego korsarza, a celem jest znalezienie tarczy ze smoczej stali. Niewątpliwie grając w tą część fani kultowego systemu RPG 7th Sea będą zachwyceni. Ja lepiej bawiłem się w Nemesisie i nie chodzi mi tylko o klimat, ale już na starcie w 7th Sea miałem problem z odnalezieniem odpowiedzi, pomimo ślęczenia z latarką nad ścianami świątyni – na szczęście jest arkusz podpowiedzi.

W kwestii wykonania, zarówno Nemesis, jak i 7th Sea są bardzo ładnie wydane, kafelki są grube i łatwo wychodzą z wyprasek, a karty i arkusze pomagają wczuć się w klimat.
Na początku wspomniałem, że wszystkie omawiane gry są jednoosobowe – oczywiście można zagrać w każdą z nich przy większej liczbie osób, chociaż sukces lub porażka jest wtedy dziełem wszystkich graczy, a nie indywidualnym testem naszych szarych komórek. Ja bardziej odnajduję się w rozgrywkach solo przy tego typu grach, więc pozostanę samotnie na czele załogi i zarobię na godziwą emeryturę – tak jak to jest w przypadku kapitan Kowalski.

Artykuł powstał we współpracy z wydawnictwem Rebel.pl.

Radosław Kałuża

Zobacz także: