Rzeka Przemsza, służąca dziś przede wszystkim rekreacji, była kiedyś ważnym traktem komunikacyjnym. Po jej wodach pływało wiele łodzi. Rzeką tą spławiano też górniczy urobek. Przez Przemszę odbywała się przeprawa promowa. Prom kursował z Jelenia do Imielina.

– Zapewne już od początków osadnictwa w tym miejscu wykorzystywano bieg Przemszy jako skuteczny szlak komunikacyjny, pozwalający dotrzeć do miejscowości położonych w dorzeczu Wisły (w tym najważniejszego dla okolicy Krakowa) oraz dostarczyć do nich drewno z zasobnych dawniej jaworznickich lasów – podkreśla Piotr Burczy, autor wpisów na prowadzonym przez siebie portalu gistoria.pl. – Garść dutków pozwoli nam dzisiaj cieszyć się urokami spływu Dunajcem, jednak kojarzone z góralszczyzną flisactwo prężnie funkcjonowało również u zachodnich granic dzisiejszego Jaworzna – dodaje.

Spław węgla odbywał się Przemszą przez kilka wieków. Najpierw towary transportowano tratwami. Później pojawiły się galary. Mierzyły od 18 do 21 metrów długości i miały 8 metrów szerokości. Załogę tworzyło od sześciu do ośmiu flisaków. Jeden taki „statek” mógł transportować na raz od 18 do 50, a nawet 70 ton węgla. Wszystko zależało od poziomu wody w rzece.
Na początku spławy nie były długie ze względu na to, że koryto rzeki było bardzo nieregularne. Sytuacja poprawiła się wraz z rozwojem górnictwa. Gwarkowie wyregulowali i pogłębili wtedy dno Przemszy, dzięki czemu flis zyskał duże rozmiary.

Jedna z przystani, służących do przeładunku towarów, znajdowała się w Jeleniu. Z czasem mały port stał się jednym z największych w regionie. Najpierw transport organizowali chłopi ze wsi Szczakowa, Jaworzno, Dąbrowa i Jeleń. Zwozili górniczy urobek wozami. Za czasów istnienia gwarectwa węglowego węgiel był dowożony nad Przemszę kolejką wąskotorową. Flisacy transportowali go do Wisły i dalej w kierunku Warszawy i innych polskich miast.

Galary do swoich celów wykorzystywali też hitlerowcy. Niemcy zaczęli nawet modernizować jeleńską przystań i zwiększać jej przepustowość.

Z kolei po wojnie spływy nie były już tak popularne. W końcu łodzie zniknęły z Przemszy. Ostatnia opuściła jej wody w latach 50. ub. wieku.

Przemsza w Jeleniu służyła też przed wiekami biskupowi krakowskiemu, właścicielowi tamtejszego przedsiębiorstwa tartaczno-przewozowego. Biskup miał we wsi tartak, a do jego napędu służył zbudowany przy rzece młyn, zwany Jaźnikiem. Do spiętrzenia wody na potrzeby młyńskiego koła na Przemszy służył jaz, czyli specjalna tama. Co ciekawe, za opłatą jaz był otwierany co środę, by rzeką mogły przepłynąć statki i mógł odbywać się spław drewna.

Biskup zapoczątkował też przeprawę promową. – Bieg rzeki wytyczał granicę państwową Polski, a prom był koniecznością w sytuacji, kiedy po drugiej stronie Przemszy, w Imielinie, leżały ziemie będące własnością biskupa krakowskiego. Dla wewnętrznych spraw biskupiego gospodarstwa niezbędny był przewóz ludzi i towarów z jednego brzegu na drugi – opowiada Maria Leś-Runicka, autorka książki „Historia Jaworzna do 1795 roku”.

Co ciekawe, przeprawa promowa funkcjonowała również w XX wieku. W muzealnych zbiorach nie brakuje zdjęć z lat 60. XX wieku, na których widnieje prom przewożący pasażerów.
W 1965 roku otwarto z kolei most zbudowany nad korytem Przemszy. Przedostanie się na drugi brzeg stało się więc o wiele prostsze niż gdy trzeba było płynąć tam promem.

Anna Zielonka-Hałczyńska

Mieszkańcy regionu często korzystali z promu
| fot. ze zbiorów Muzeum Miasta Jaworzna, autor zdjęcia K. Ostrowski

Zobacz także: