Ma dopiero 2,5 roku, a już tak wiele wycierpiała. Malutka jaworznianka, Zuzia Hopkowicz, choruje na ostrą białaczkę limfoblastyczną. Na co dzień dziewczynka to wulkan energii.

Zuzia jest wesołym dzieckiem, bardzo żywiołowym, lubi tańczyć, śpiewać, czesać lalki. Aż przykro patrzeć, jaka jest teraz wyciszona, szczególnie po lekach – mówi Daniel Hopkowicz, tata Zuzi. Od prawie miesiąca dziewczynka leży na Oddziale Hematologii i Onkologii Dziecięcej w Samodzielnym Szpitalu Klinicznym nr 1 im. Stanisława Szyszki w Zabrzu, gdzie leczona jest chemią. Razem z nią na zmianę są rodzice albo dziadkowie. Dla takiego małego dziecka oderwanie od znanego mu domu, najbliższych jest mocnym i traumatycznym przeżyciem. Mimo to Zuzia radzi sobie dobrze, jest bardzo dzielna i bez płaczu znosi wszystkie zabiegi medyczne. – Podziwiam moją małą córeczkę. Kiedy zjawia się pielęgniarka, bez narzekania przyjmuje wszystkie kroplówki. Nie wiem, czy dorosły człowiek mógłby tyle znieść – twierdzi tata Zuzi.

Choroba zaczęła się niewinnie. W czerwcu Zuzia dostała gorączki. Lekarz stwierdził anginę i przepisał antybiotyk. Po zaaplikowaniu leku gorączka spadła. Jednak po niespełna miesiącu znowu pojawiła się gorączka i dziecku znowu zaaplikowano antybiotyk. Niestety przez cztery dni gorączka nie spadła, utrzymywała się na poziomie 40 stopni. – Wezwaliśmy wtedy pogotowie i zabrali nas do szpitala. Tam zrobiono nam testy na COVID-19, który wykluczono i przeprowadzono Zuzi rutynowe badania – mocz, krew. Od razu pojawiły się bardzo złe wyniki, lekarze podejrzewali białaczkę – wspomina pan Daniel.

Zuzia została przetransportowana do szpitala w Zabrzu, gdzie przeszła szereg specjalistycznych badań potwierdzających wstępną diagnozę – ostrą białaczkę limfoblastyczną. – Był to dla mnie szok. Wiadomość już w szpitalu w Jaworznie zwaliła mnie z nóg. Byłem przerażony, bo Zuzia jest jeszcze malutka, a czeka ją tak trudne i długie leczenie. Nigdy bym się nie spodziewał takiej wiadomości – dodaje tata Zuzi.

Lekarze rozpoczęli natychmiastowe leczenie. W pierwszym tygodniu płukali organizm kroplówkami, potem wdrożyli pierwszą chemię, obserwując, jak Zuzia reaguje. Dziewczynka bierze chemię, miała już siedem wlewów. Bierze też leki osłonowe, sterydy. Zuzia to mała wojowniczka, ale jej rodzicom trudno przejść przez tę sytuację, bo muszą jeszcze czekać na ostateczne wyniki, które dadzą odpowiedź na pytanie o stopień zagrożenia życia. Te troski dziewczynka rekompensuje swoim uśmiechem.

To dzielna dziewczynka. Zaraz po dawkowaniu ciężko patrzeć, jaka jest ospała, smutna, ale znosi to bez płaczu. Chemię dostaje co parę dni, a codziennie kroplówki. Cały czas siedzimy z Zuzią na oddziale. Na zmianę z jej mamą, babcią. Staramy się robić wszystko, aby Zuzia nie odczuła tego, nie miała traumy. Kiedy dowiedziałem się o tej diagnozie, nie wiedziałem nawet, jak się nazywam, to był ogromny stres. Cały czas towarzyszy nam strach, boimy się o Zuzię, bo czekamy na ostateczne wyniki, jakie to stadium – podkreśla pan Daniel.

Zuzia musi leżeć cały czas w szpitalu, prawdopodobnie leczenie potrwa dwa lata. Jak będzie rozpoznany stopień ryzyka, rodzice będą potrzebowali dla Zuzi suplementy diety, nierefundowane leki. Trzeba będzie też ponieść koszty postrehabilitacyjne. Jak twierdzi pan Daniel, jest ciężko, musi pogodzić pracę z wizytą w szpitalu, brać wolne, ale jest dobrej myśli. Zuzi można pomóc, wpłacając datek na stronie www.pomagam.pl – „Dla małej Zuzi”. Również na Fb utworzona została grupa „Dla Zuzi”, gdzie można licytować różne przedmioty i w ten sposób dołożyć swoją cegiełkę.

Ewa Szpak

Zuzia dzielnie znosi leczenie | fot. Archiwum prywatne

Zobacz także: