Grzegorz Hyży – gwiazda pierwszej odsłony tegorocznych Dni Jaworzna. Wokalista, który rozwinął swoją karierę po wygranej w programie X-factor i zdobył już ogromną ogólnopolską popularność. Jego koncert przyciągnął mnóstwo jaworznian i mieszkańców innych miast, którzy szczelnie wypełnili płytę przed sceną. A jaki jest Grzegorz Hyży, jakiej muzyki słucha i co go inspiruje?

Pochodzi pan z rodziny o muzycznych tradycjach, podobno uczył się pan grać na dudach?

Tak to z tymi życiorysami bywa, podawane są błędne informacje. Ciocia grała na dudach, nie uczyła mnie. Ale fakt, z muzyką zetknąłem się bardzo wcześnie. Wujek uczył mnie gry na gitarze, dziadek grał na akordeonie, więc muzyka cały czas w mojej rodzinie się przewijała. Okazjonalnie, bo to było grywanie z pasji, nie zawodowe.

Trenował pan również capoeirę, zdobył kwalifikacje instruktorskie. Czy trenowanie tej dyscypliny
w jakiś sposób pomogło w znalezieniu się w muzycznym świecie, ukierunkowało?

W pewnym sensie tak. Już przez samą obecność muzyki, jako stałego elementu tej sztuki walki, capoeira pozwoliła oswoić we mnie świadomość muzykalności, talentu. Trenując 13 lat, zatapiając się w nią coraz bardziej, coraz bardziej budziła się we mnie muzyka. Oswoiła, dodała pewności siebie, utwierdzała potencjał, który latami odkrywałem.

Przy okazji premiery swojego debiutanckiego albumu “Z całych sił” podkreślił Pan, że kluczem do sukcesu nie jest sam talent. ale także praca podparta wiarą we własne możliwości. Ma to miejsce rok po telewizyjnym sukcesie. Co takiego się stało, że postanowił pan całkiem zmienić swoje życie. Miał pan wtedy 26 lat, życie rodzinne.

Ja tę pasję budowałem od najmłodszych lat. Przyszedł moment, kiedy ta pewność siebie pozwoliła mi dokonać zmiany w życiu. Po sukcesie w “X Factorze” zdecydowałem, że jeśli mam się w życiu zajmować muzyką, żyć z pasji, to jest najlepszy moment. Zanim zdecydowałem się wystąpić w programie, miałem swój zespół, od trzech lat koncertowałem i to moja publiczność zainspirowała mnie, aby wypłynąć na szerokie wody. Wziąłem udział w programie, który pomógł mi dotrzeć do szerszego grona odbiorców, zdobyć kontrakt płytowy.

A nie bał się pan, że telewizja całkiem pana zmieni, wizję kariery muzycznej, pana styl, charakter?

No właśnie, jestem dość charakternym, stanowczym, asertywnym człowiekiem, ma to swoje dobre cechy. Dzięki temu jestem tu, gdzie jestem, śpiewam to, co lubię. Otaczam się również ludźmi oddanymi, którym ufam, którzy obdarzają się szacunkiem, znają swoją wartość. To jest tajemnicą sukcesu, więc nie ma się czego obawiać.

Powiedział pan kiedyś: “Przez lata swojej pracy spotykałem i nadal spotykam tutaj wielu niesamowicie zdolnych ludzi”. Kto jest dla pana takim dobrym duchem?

Spotykam na swojej drodze wielu ludzi, nie jestem typem człowieka, który uwiesza się na czyjeś szyi i czeka, aż zrobi za mnie krok. Cieszę się, że mam kontakt z niesamowicie zdolnymi, świetnymi ludźmi, ale jestem na takim etapie swojej kariery, że wiem, w którą stronę chcę zmierzać. Często ci ludzie są dla mnie takim przystankiem, chwilą refleksji albo wymianą postrzegania świata, odniesienia się do rzeczywistości, czasami fajną lekcją. A ludzie, którzy mnie ukierunkowali, to są jeszcze czasy dzieciństwa.

A to jakiej muzyki pan słuchał?

Mój tata podsuwał mi swoje ulubione przeboje w stylu rockowym, to są moje korzenie. Więc rozrzut moich inspiracji jest spory – od Dire Straits po Metallicę czy Jacksona. Ponieważ moja rodzina często muzykowała, to, czego nie usłyszałem na płytach taty, nadrabiałem w płytotece wujka. Ta muzyka to było szerokie spectrum, to nauczyło mnie otwartości na każdy gatunek.

Mówi się, że jak pan śpiewa, to odkrywa swoje wnętrze. Oczywiście atutem jest charyzmatyczny głos, ale przede wszystkim słowa piosenek.

Nad tekstami często pracuje ze mną Karolina Kozak. Jest utalentowaną artystką, śpiewa, pisze niesamowite teksty. Potrafi wejść w danym momencie w emocje tego, dla kogo pisze. Często tak bywa, że ja sugeruję, o czym ma być piosenka, siadamy przed komputerem, jest burza mózgów, wymyślamy wspólnie. Inspiruje mnie życie moje, moich bliskich, więc często są to historie z mojego otoczenia. Mnie o wiele łatwiej przychodzi komponowanie muzyki.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Ewa Szpak

Zobacz także: