Kiedyś obowiązywał tylko jeden podział: rycerze jedi i sithowie. Dziś w popkulturze pałeczkę przejęli przemytnicy i szumowiny. Parają się oni szmuglowaniem nielegalnego towaru albo pozyskują kredyty, ścigając groźnych przestępców – niejednokrotnie swoich własnych kumpli po fachu. Nic więc dziwnego, że tuż obok serialu Mandalorian w 2019 roku ukazała się gra Star Wars: Zewnętrzne Rubieże, w której to gracze wcielają się w przemytników i łowców nagród, często ściganych przez siły Rebelii, Imperium, Huttów czy Syndykat.

Zewnętrzne Rubieże ukazały się na polskim rynku za sprawą gdańskiego wydawnictwa Rebel i podbiły serca polskich graczy, toteż obecnie trwa sprzedaż dodruku oraz rozszerzenia Niedokończone Sprawy. Czym fani Gwiezdnych Wojen zachwycili się, sięgając po ten konkretny tytuł, mając w zanadrzu bogatą ofertę planszówek osadzonych w uniwersum? Mnie urzekło sięgnięcie zarówno do najstarszej trylogii, jak i możliwość zagrania na nosie największym graczom w Galaktyce.

Rozpoczynając rozgrywkę w Zewnętrzne Rubieże, możemy zdecydować się zarówno na grę solo, jak i maksymalnie w cztery osoby. Każdy z graczy wybiera kartę postaci, i nie musi to być Han Solo czy Boba Fett. Możemy wcielić się w m.in. Jyn Erso (znana z filmu Łotr 1), Doktor Aphra (bohaterka komiksów) czy Bosska i IG-88 (to ci dwaj stojący obok Vadera w filmie Imperium Kontratakuje). Po wyborze postaci otrzymujemy najtańszy szmelc w Zewnętrznych Rubieżach, który najlepiej jest szybko oddać na złom i zaopatrzyć się w np. Sokoła Millennium – o ile zależy nam na szybkim dostarczeniu nielegalnego ładunku.

W trakcie gry gracze mogą pozyskać broń, pancerz, modyfikacje dla swoich statków oraz załogę dającą ciekawe bonusy np. do modyfikacji rzutów kośćmi. Nasz bohater również ma swoje unikalne zdolności, a także cel osobisty, po którego wykonaniu należy odwrócić kartę i cieszyć się kolejnymi bonusami – tak samo ma się sprawa ze statkiem, w końcu zawsze lepiej polatać tym konkretnym Slave I zamiast patrolowcem klasy firespray-31.

Kiedy już mowa o lataniu, to w grze poruszamy się za pomocą kartonowych standów z wizerunkiem postaci po półokrągłej-modularnej planszy. Zarówno żetony postaci, jak i elementy planszy są dobrej jakości, ale należy uważać na rozwarstwianie się kartonu. U mnie trudno jest z chowaniem planszy do pudełka, ale wystarczy robić to powoli. Co w takim razie możemy zrobić w swojej turze? Najpierw gracze rozgrywają fazę planowania. Tutaj można polatać, uleczyć się (i naprawić statek) czy zgarnąć kilka kredytów za jakąś fuszerkę. Następnie w fazie akcji gracze mogą np. zakupić kartę z rynku, potargować się z innym graczem, o ile takowy jest na tym samym polu, czy dostarczyć ładunek. Wszystko tylko jeden raz. Ostatnim etapem jest faza spotkania. Tutaj należy wybrać tylko jedną opcję: spotkanie z patrolem, dociągnięcie karty niespodziewanego spotkania czy spotkanie z kontaktem na planecie. Ostatnie mogą zaowocować pozyskaniem członka załogi. Teraz przyszła kolej na ruch kolegi po lewej.

Celem gry nie jest tym razem wykonanie jak największej liczby zleceń, czy wygranie starć – tych bezpośrednich i w przestrzeni, ale zdobycie punktów sławy. Czy łatwo można je zdobyć? Niestety nie zawsze. Czasem przydaje się szczęście w zakupie kart, ale warto wykonywać cele bohaterów, statków i atakować patrole.

Grając w Zewnętrzne Rubieże, szczególnie podobał mi się element „fejmu” wśród Rebelii, Imperium, Huttów czy Syndykatu – pozwala to na ucieczkę przed patrolem czy wykonanie konkretnych misji. Nieraz warto też poświęcić reputację dla dodatkowego punktu sławy. Tutaj informacja dla tych, którzy jeszcze nie mają swojego egzemplarza gry: kupując w sklepie stacjonarnym mepel.pl, dostaniemy w bonusie plastikowe suwaki reputacji – mały gadżet, a cieszy. Drugi element mechaniki, który przypadł mi do gustu, to wykonywanie testów umiejętności. Dzięki posiadanym umiejętnościom na karcie postaci i kartach załogi dużo łatwiej jest wykonać dany test, ale brak tej umiejętności wcale nie przeszkadza, o ile ma się szczęście w kościach.

Zewnętrzne Rubieże są jedną z moich ulubionych gier w tym uniwersum. Rozgrywka nie dłuży się, jest regrywalna, a zasady nie sprawiają tak dużych problemów. Spodobała mi się możliwość wcielenia w kogoś innego niż siły Rebelii i Imperium, bo kto tak naprawdę by nie chciał założyć plecaka odrzutowego?

Radosław Kałuża | harcmepel

Zobacz także: