Pod koniec kwietnia, za sprawą wydawnictwa Lucky Duck Games, na polskim rynku ukazała się strategiczna gra planszowa, w której gracze wcielają się w role dowódców na średniowiecznym polu bitwy. War Chest, autorstwa Trevora Benjamina i Davida Thompsona, to nie tylko efektywne zarządzanie armią, ale również oddziałami oczekującymi na dołączenie do walki. Czy przejęcie kontroli nad polem bitwy będzie prostym zadaniem?

War Chest, dzięki krakowskiemu wydawnictwu, prezentuje się bardzo imponująco. Do rąk dostajemy średniej wielkości ciężkie pudło z magnetycznym zamknięciem. Po otwarciu możemy przeczytać krótką historię o podarku od generała dla potomka władcy, który wspomina, iż nie jest to tylko gra, a narzędzie do nauki rządzenia i przetrwania na polu bitwy. War Chest to właśnie replika tego podarku – gra w sztony, w którą grali królowie, królowe i wojownicy.

Poza dość czytelnie napisaną instrukcją, która nie powinna sprawić graczom zbyt dużo problemów, dostajemy plastikową wkładkę z żetonami, kilka kart, planszę, tekturowe znaczniki oraz pięknie wyhaftowane woreczki. Największe wrażenie robią oczywiście ciężkie sztony z grafikami jednostek, czyli główny element gry, które zapewne w dużej mierze odpowiadają za cenę. Jednak wymieniając sztony na tekturowe znaczniki, tytuł sporo by stracił.

Docelowo War Chest jest grą dwuosobową – pojedynkiem pomiędzy dowodzącymi swoimi oddziałami generałami. Autorzy przewidzieli także wersję dla czterech osób, która polega na stoczeniu potyczki między dwoma zespołami. Na planszy widnieją również dwa obszary, które są wyłączone w rozgrywce dla dwóch osób. W trakcie przygotowania rozgrywki, każdy z graczy otrzymuje cztery losowe karty jednostek, którymi będzie dowodził. Wśród nich możemy wyróżnić m.in. łuczników, berserkerów, marszałków, najemników, kuszników, gwardzistów czy kapłanów-wojowników. Dokładny opis działań poszczególnych jednostek znajduje się na kartach. W instrukcji został podany startowy zestaw jednostek, który będzie najlepszy do nauki gry.

Celem grających w War Chest jest przejęcie kontroli nad sześcioma specjalnymi polami z symbolem zielonego węzła. W tym celu należy umieścić na takim polu swój znacznik kontroli, który może zostać oczywiście zdjęty przez przeciwnika. Sama rozgrywka składa się z szeregu rund, a każda z nich dzieli się na dwie fazy: losowania sztonów oraz zagrywania sztonów. Podczas pierwszej fazy każdy z graczy losuje trzy sztony, natomiast w drugiej fazie gracze na przemian zagrywają sztony, wybierając spośród dziewięciu rodzajów akcji podzielonych na trzy kategorie: rozmieszczenia, odrzucenia zakrytego sztonu i odrzucenia odkrytego sztonu. W efekcie gracze będą m.in. wystawiać nowe jednostki, wzmacniać te już znajdujące się na planszy, poruszać oddziałami czy używać taktyk poszczególnych sztonów, opisanych na kartach jednostek.

Kluczem do zwycięstwa w War Chest jest umiejętne zarządzanie swoimi oddziałami oraz dobra znajomość możliwości jednostek przeciwnika. Wystawienie nowej jednostki, przesunięcie oddziału, czy atak wykorzystujący taktykę? Możliwości jest naprawdę dużo. Warto pamiętać, że niektóre jednostki mogą przystąpić do ataku tylko za sprawą wykorzystania taktyki.

Kiedy znudzi nas zwykła potyczka, możemy wykorzystać rozstawienie sztonów inspirowane słynnymi bitwami. W instrukcji znajdziemy trzy takie rozstawienia: Gaugamela (331 r. p.n.e. – grecy kontra persowie), Bannockburn (1314 r. – anglicy kontra szkoci) oraz Crécy (1346 r. – anglicy kontra francuzi).

Przeglądając różne opinie na temat gry, często spotykam się z porównanie War Chest do klasycznych szachów. Można patrzyć na ten tytuł w ten sposób, chociaż dla mnie rozgrywka w tytuł od Lucky Duck Games daje dużo więcej radości, a stoczenie asymetrycznej bitwy z wylosowanymi jednostkami wymaga od graczy ciągłego opracowywania nowej strategii.

W sieci można znaleźć informacje o dwóch dodatkach: Siege oraz Nobility, wprowadzających nowe jednostki, w tym machiny wojenne i saperów. Obecnie nie ma informacji o planowanym wydaniu ich na polskim rynku.

Radosław Kałuża
| HKG Gildia

Zobacz także: