Tenors Leon Voci – grupa profesjonalnych śpiewaków, światowej klasy tenorów. 14 stycznia wystąpili w Jaworznie z Lwowską Orkiestrą Filharmonii podczas Koncertu Noworocznego, pozostawiając niezapomniane wrażenia. Są młodzi, utalentowani i niezwykle sympatyczni: Nazar Tatsyshyn, Roman Chava, Ihor Radvanskyi, Andriy Stetshkyi. Specjalnie dla Czytelników “Pulsu Jaworzna” opowiadają o historii zespołu, inspiracjach i udziale w telewizyjnym programie “Mam talent”.

Macie naturalne, pięknie brzmiące głosy. To dar czy lata ćwiczeń?

Mamy to szczęście, że natura obdarzyła nas taką barwą głosu. Ale niczego byśmy nie osiągnęli, gdyby też nie ciężka praca i lata ćwiczeń, studiów nad emisją i brzmieniem głosu. Ja, Roman i Ihor śpiewamy tenorem, a Andriy barytonem.

Tworzycie zgrany zespół, znacie się, jesteście przyjaciółmi?

Tak, znamy się i przyjaźnimy od wielu lat. Każdy z nas studiował, potem robił karierę solową. Ale moim marzeniem było powstanie takiego kwartetu. Zadzwoniłem do chłopaków. Zaproponowałem, abyśmy stworzyli zespół tenorów, bo tak naprawdę nie mamy na Ukrainie takiej grupy. Zespołu, który śpiewa nie tylko hity operowe, ale też musicalowe, filmowe i muzyki rockowej. Chciałem bardzo nie ograniczać się tylko do muzyki klasycznej. Kolegom ten pomysł bardzo się spodobał. Nie trzeba było długo czekać na koncerty. Pierwszy zaśpiewaliśmy bez towarzyszenia orkiestry, tylko jako Leon Voci. W ciągu siedmiu dni przygotowaliśmy utwór, nagraliśmy klip i mogliśmy występować.

Skąd nazwa Leon Voci?

Pochodzimy ze Lwowa i chcieliśmy być kojarzeni z naszym miastem, stąd wymyśliliśmy taki skrót. Jest też imię “Leon”, ale my jesteśmy głosy Lwowa.

Kto was inspirował?

Pierwowzorem i objawieniem dla nas byli trzej wielcy tenorzy: Luciano Pavarotti, Placido Domingo i Jose Carreras. Ale inspirowały nas też zespoły: Il Divo, Il Volo. Chcieliśmy, aby publiczność usłyszała utwory nie tylko operowych muzyków, nie chcieliśmy za bardzo przytłaczać tą klasyczną muzyką.

No właśnie, często sięgacie po repertuar pozaklasyczny. Czy macie jakieś ulubione utwory lub kompozytora muzyki rockowej?

Śpiewamy praktycznie wszystko, co nam się spodoba. Mamy takie utwory, które pozostawiły niezapomniane wrażenia, kiedy śpiewaliśmy. Pierwszy to “Grande amore” – utwór, który śpiewaliśmy w “Mam talent”. Do dzisiaj pamiętamy te emocje, owacje na stojąco. Lubimy śpiewać też ballady, stąd wybór Leonarda Cohena, Franka Sinatry. W ogóle utwory o miłości są bardzo wdzięczne. Nie stronimy również od rocka klasycznego, śpiewaliśmy nawet przebój zespołu Queen.

To może zmierzycie się z innymi rockowymi przebojami, np. Metalliki, AC/DC?

Dlaczego nie, nawet planujemy zaśpiewać w przyszłości coś z repertuaru Metalliki. Występujemy na scenach nie tylko w parze z orkiestrą, ale również z zespołem Marcina Sadowskiego. Przygrywa nam gitara basowa, w tle rytm wybija perkusja, które dodają mocy, barwy.

Skąd pomysł, aby wystartować w polskiej edycji programu “Mam talent”?

Woytek Mrozek nas namówił. Chciał, abyśmy pokazali się szerszej publiczności. Bardzo miło wspominamy tę przygodę, ważne było, że tak pozytywnie wypowiedzieli się o nas jurorzy. W ogóle, Polacy bardzo dobrze czują muzykę. Nie zapomnimy reakcji publiczności i to było dla nas najważniejsze. Lubimy ze sobą śpiewać, daje nam to satysfakcję, a jak jeszcze publiczność jest szczęśliwa, czego chcieć więcej.

Indywidualnie macie na koncie wiele wyróżnień i nagród, a jako zespół?

Nagrodą dla nas, jako zespołu, jest pełna sala i radość widzów, owacje na stojąco. Dużo teraz koncertujemy w Polsce, na Węgrzech. I w każdym kraju odczuwamy tak gorące przyjęcia, że to daje nam dużo energii.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Ewa Szpak

Zobacz także: