Przygoda z malarstwem Sabiny Piotrowskiej zaczęła się 6 lat temu. Utalentowana jaworznianka przy pomocy pędzla i szpachli przenosi innych w świat naturalnego piękna, ciszy i wytchnienia.

Na co dzień, w domu i w pracy zawodowej, jest Sabiną Piotrowską. Gdy tworzy, przeistacza się w Justynę Jałowiecką. Ten swoisty dualizm osobowościowy pozwala jej oddzielić pracę zawodową od pasji. – Chciałam stworzyć równowagę pomiędzy pracą, a moją pasją. Przy tworzeniu posługuję się więc drugim imieniem i nazwiskiem panieńskim. Moja praca zawodowa wymaga dużej odpowiedzialności. Pasja przenosi mnie do innego świata i mogę pokusić się o odrobinę szaleństwa – tłumaczy jaworznianka.

Pani Sabina od 35 lat pracuje w służbie zdrowia. Nie jest to lekka praca. Wymaga sporo empatii, umiejętności słuchania innych, a często dzielenia cierpienia i smutków z pacjentami. Sabina Piotrowska wolny czas pożytkuje na malarstwo i fotografię. Niedawno podjęła też próby malowania na szkle i tym sposobem spod jej ręki wychodzą zdobione wazony, świeczniki. Jest też autorką malowanych ręcznie obrazów na koszulkach. Prowadzi osobistą kronikę, w której gromadzi wspomnienia. Doświadczenie zawodowe pomaga jej w artystycznej twórczości i na odwrót. Z jednej strony są emocje przelewane na płótno, z drugiej strony malarstwo daje ukojenie i wyciszenie.

Pierwsze obrazy pani Sabiny powstały na przełomie lat 2015 i 2016. Już wtedy można było zauważyć, że ma niezwykły talent. – Nie potrafię określić, co było bodźcem, który wzbudził we mnie chęć malowania. Rysować lubiłam już jako dziecko. Pamiętam, że mój tata niesamowicie rysował, szkicował. Wykonywał piękne świeczniki z metalu. Tworzył też w drewnie. Miał duszę artystyczną. Talent posiada także mój brat. Malował obrazy i odnosił sukcesy w konkursach. Sztukę uwielbia też mój syn. Ukończył nawet studia artystyczne. Może jest to u nas rodzinne? – zastanawia się Sabina Piotrowska.

Interesuje ją świat przyrody: pejzaże, kwiaty, martwa natura, a także abstrakcje. Maluje farbami akrylowymi. – Bardzo lubię malować tzw. kwiaty „ciapane”. To moja ulubiona forma malowania – mówi artystka. Twórczość daje jej ogromną przyjemność i poczucie wolności. Pasja wyzwala pozytywną energię potrzebną do działania w codziennym życiu. Można powiedzieć, że maluje to, co wzbudza w niej pozytywne wrażenia. Dużo czasu spędza na łonie natury, którą bardzo ceni i to widać w jej twórczości.

Publicznie zadebiutowała w 2017 roku w konkursie „Pędzlem i nitką malowane – pokaż co potrafisz”. Do udziału namówił ją syn Łukasz, najwierniejszy kibic. Udział w konkursie przyniósł debiutantce wyróżnienie. Rok później ponownie przystąpiła do konkursu, co dało kolejne wyróżnienie. – Gdyby nie mój syn, chyba nie odważyłabym się wziąć udziału w tych konkursach. Brakowało mi pewności siebie, przekonania, że to, co namalowałam, może się podobać innym. Syn we mnie wierzył, dodał mi otuchy i się udało – wspomina malarka.
Wsparcie rodziny i przyjaciół jest dla niej bardzo cenne. – Jestem wdzięczna mojemu synowi, bo gdyby nie jego motywacja nie byłabym w miejscu, w którym teraz jestem. Mogę też nazywać się szczęściarą, bo posiadam przyjaciółki od wczesnych lat szkolnych – Martę i Beatę. One zawsze dają mi wsparcie, podnoszą na duchu – mówi jaworznianka.

Dzięki konkursowi poznała członków Stowarzyszenia Twórców Kultury. Dwa lata później już do niego należała. – To był chyba jeden z najlepszych kroków w moim życiu. Poznałam fantastycznych ludzi, z którymi mogę się dzielić swoimi spostrzeżeniami, doświadczeniem. Wzajemnie się wspieramy. Jeździmy na plenery, organizujemy wspólnie wystawy – wylicza artystka.

Jaworznianka zaczęła też malować na szkle czy t-shirtach | fot. Natalia Czeleń

Pierwsze obrazy jaworznianki można było podziwiać m.in. na jaworznickich dożynkach miejskich w 2019 r. Gościła na wystawach zbiorowych w Miejskiej Bibliotece Publicznej. W 2020 r. miała swój indywidualny wernisaż w galerii ExLibris w Jaworznie. Kolejnym marzeniem jaworznianki jest zorganizowanie wystawy jej fotografii. Sił próbowała także w Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Naiwnej „Art Nail Festiwal” w Galerii Szyb Wilson. – To było niesamowite przeżycie. Wystawa mieściła ponad 250 prac z ponad 30 krajów. Były obrazy, rzeźby. Ja zaprezentowałam dwa obrazy papug. Przy wykonaniu jednego z nich zastosowałam kilka technik artystycznych: tzw. puring, pędzel oraz szpachlę. Efekt był bardzo kolorowy i wesoły – wspomina pani Sabina.

Drugą pasją jaworznianki jest fotografia. Podobnie jak w przypadku malarstwa i tu jest samoukiem. Na fotografiach uwiecznia naturę. – Najbardziej lubię fotografować wschody i zachody słońca – zdradza.

W 2020 roku otrzymała wyróżnienie w konkursie „Byczyna, gdzie to jest?”. Zdaniem pani Sabiny fotografia i malarstwo, choć mają wspólny mianownik, to są odrębnymi formami przekazu. Oba sposoby są idealne, by przekazać piękno natury, jej delikatność, zmienność oraz emocje.

Jaworznianka sztukę po prostu ma w sercu, ale też wytrwale pracuje nad swoim warsztatem i konsekwentnie dąży do realizacji marzeń. – Chciałabym, by moja sztuka dawała radość każdemu, kto ją zobaczy. Tworzę z pasji i z pasją. Jak mówił Leonardo da Vinci: „Piękno rzeczy śmiertelnych mija, lecz nie piękno sztuki”. Myślę, że coś w tym jest – mówi malarka i fotograf.

Natalia Czeleń

Sabina Piotrowska uważa, że zwierzęta są bardzo wdzięcznymi modelami | fot. Natalia Czeleń

Zobacz także: