Pomimo swej prostej mechaniki i familijnej grupy docelowej – Wsiąść do Pociągu od Days of Wonder to wciąż jeden z najpopularniejszych tytułów, po który sięgają również zaawansowani gracze na całym świecie. Co nowego Alan R. Moon, autor kultowej serii, przygotował tym razem? Dzięki gdańskiemu wydawnictwu Rebel starsi gracze mogą zwiedzić San Francisco, natomiast najmłodsi planszówkowicze cieszyć się z tworzenia połączeń m.in. pomiędzy Pracownią szalonego naukowca a Chatką z piernika.

Kiedy szukam w miarę szybkiej gry, niewymagającej wielkiego skupienia i pozwalającej na prowadzenie rozmowy w tle, to przeważnie ściągam z pułki jedną z wariacji Wsiąść do Pociągu, a tych jest naprawdę dużo. Gracze mogą podróżować m.in. po Europie, Azji, Krajach Północy, zwiedzać Amsterdam, Nowy Jork, Londyn czy Polskę – wybór samodzielnych tytułów i dodatkowych map jest obecnie bardzo bogaty. Moon przygotował również coś dla młodszych graczy. Z początku była to tylko Pierwsza podróż, lecz teraz na rynku pojawiła się halloweenowa edycja Widmo.

Wsiąść do Pociągu Widmo posiada uproszczoną mechanikę, dzięki czemu, gra z powodzeniem sprawdzi się wśród młodszych graczy. Jak w przypadku pełnej wersji, tak i tutaj, gracze mogą wykonać w swojej turze tylko jedną akcję. W przypadku Widma są dwie akcje: dobranie dwóch kart platform ze stosu lub utworzenie połączenia pomiędzy dwiema sąsiadującymi lokacjami, poprzez wyłożenie z ręki wymaganej liczby kart w odpowiednim kolorze. Gra toczy się do momentu, kiedy jeden z graczy zrealizuje sześć biletów, lub do wyczerpania wagoników w kształcie nawiedzonego domu – wtedy wygrywa osoba, która zrealizowała najwięcej biletów. Aby zrealizować bilet, należy połączyć przedstawione na nim lokacje, wtedy właśnie możemy dobrać kolejny bilet. W grze przewidziano również specjalne premie: Cukierek albo psikus oraz Ratusz – obie za wykonanie specjalnych połączeń.
Graficznie WdP Widmo jest idealnie dostosowane do młodszych graczy: duże i proste do odnalezienia lokacje oraz krótkie połączenia znajdujące się na dużej planszy. Do tego karty z zabawnymi wizerunkami oraz świetnie wykonane, plastikowe nawiedzone wagoniki.

Wsiąść do Pociągu San Francisco to już bardziej zbliżona wersja do swojego pierwowzoru, chociaż mamy tutaj dużo mniejszą planszę, co niewątpliwie ma swoje odzwierciedlenie w długości rozgrywki. Gracze dalej mają do wykonania jedną akcję lecz tym razem mogą również na tym etapie dobrać oba, lub tylko jeden z wylosowanych biletów. Ponadto dobierając dwie karty lokomocji, gracze mogą zdecydować, czy pociągnąć karty w ciemno ze stosu, czy zabrać któreś z leżących na stole. W przeciwieństwie do Widma, gra kończy się tylko w momencie wyłożenia prawie wszystkich wagoników przez jednego z graczy – ostatnia runda rozpoczyna się, kiedy któremuś z graczy pozostaną w zasobach dwa wagoniki. Ponadto każde utworzone połączenie daje określoną liczbę punktów, a zrealizowane i niezrealizowane bilety o określonych wartościach potrafią nieźle namieszać przed ostatecznym ogłoszeniem wyników. W grze autor przewidział dodatkowy sposób pozyskania punktów – żetony turystyki. Gracz, który utworzy połączenie z miejscem, w którym znajduje się żeton turystyki, może jeden taki żeton zabrać, o ile już go wcześniej nie posiadał. Liczba zebranych, niepowtarzających się żetonów turystyki, odpowiada liczbie punktów według tabeli znajdującej się w instrukcji.

Jak w przypadku WdP Widmo, tak i tutaj znajdziemy świetnie wykonane plastikowe wagoniki, które tym razem przedstawiają tramwaje. Również wykorzystanie pastelowych kolorów w wagonikach bardzo dobrze współgra z resztą komponentów gry. Przed zakupem swojego egzemplarza warto dopytywać w sklepach o bonusowe, żółte wagoniki, które świetnie oddają klimat Złotego Miasta.

Artykuł powstał przy współpracy z wydawnictwem Rebel.

Radosław Kałuża | @harcmepel

Zobacz także: