Walka w galaktyce trwa. Czy to w przypadku starć pomiędzy siłami Republiki z Separatystami na Geonosis, czy podczas opierania się Rebeliantów przytłaczającej sile Imperium na Hoth – za każdym razem duże bitwy miały wielkie znaczenie. Czasem jednak sukces operacji zależy od niewielkiego oddziału przeprowadzającego np. operację na księżycu Endor. To są tak zwane punkty przełomowe – Shatterpoints, które stały się podłożem wydanej w minionym roku gry od Atomic Mass Games, a która ukazała się na polskim rynku dzięki wydawnictwu Rebel. A więc, dawno dawno temu w odległej galaktyce…

Star Wars Shatterpoint to pojedynkowa gra figurkowa dla dwóch osób, w której gracze będą kierować swoimi oddziałami, aby przejąć kontrolę nad znacznikami celów misji. Aby tego dokonać gracze zrekrutują wyjątkowe postacie (np. Lorda Maula czy Ahsoke Tano) oraz jednostki dodatkowe i wspomagające, przeprowadzą zaawansowane działania w terenie i stoczą zawzięte pojedynki. Jednak zanim zacznie się walka, trzeba trochę kleju i sporo cierpliwości.

Zestaw podstawowy do Shatterpointa zawiera m.in. karty jednostek i walki, kości, miarki ruchu i zasięgu, przeszło 120 żetonów, a przede wszystkim szesnaście modeli figurek i dwadzieścia trzy elementy terenu – z tym, że wszystko trzeba wyciąć i posklejać, i tutaj niektórzy mogą spotkać się ze ścianą. Składanie elementów terenu nie stanowi zbyt dużego wyzwania, co innego klejenie postaci. Mam za sobą już niejeden model z Warhammera – ale dopiero przy Shatterpoincie traciłem nerwy, klejąc droidy. W każdym razie, po sklejeniu wszystkich elementów, całość wygląda niesamowicie – trzeba tylko uważać na miecze świetlne, gdyż łatwo je złamać. Bardzo podoba mi się zamieszczony w podstawce teren – możemy toczyć pojedynek na ziemi lub kładkach. Kafle celów również mogą znajdować się na różnych poziomach – ponadto nie trzeba korzystać z drabinki, o ile ma się plecak odrzutowy, a dodatkowo budynki i kładki możemy dowolnie ustawić przed rozgrywką.

Jak wspomniałem, sklejony teren i figurki robią ogromne wrażenie, ale jak jeszcze je pomalujemy, to wrażenia z rozgrywki są nieporównywalnie lepsze. Pod tym względem Shatterpoint dał mi dwa razy więcej zabawy – najpierw możliwość pomalowania figurek i terenów, a potem stoczenia potyczki. Kolejnym ważnym elementem gry jest pole bitwy. Owszem podstawka zapewnia elementy terenu, lecz gracze sami muszą wytyczyć pole bitwy, które jest kwadratem o boku 91,5 cm. Na polu bitwy znajduje się dziewięć punktów, które stanowią aktywne lub nieaktywne cele misji – te punkty również wymagają dokładnego wyznaczenia, i tutaj z pomocą przychodzi ekipa z Playmaty.pl.

Obecnie w ofercie Playmat znajduje się kilka wzorów pola bitwy, od czerwonej lub piaszczystej pustyni, zimowej skamieliny oraz błotnistej ziemi, po pola lawy, upadłe miasto czy bagno. Ponadto gracze mogę wybrać pomiędzy matą jedno- lub dwustronną, gumową lub lateksową. Mogą również zaprojektować własne pole bitwy i zlecić druk. Ważne jest to, że na każdej macie do Shatterpointa znajdują się już naniesione pola dla żetonów misji oraz że sama mata ma wymagany wymiar pola bitwy, co niesamowicie ułatwia przygotowane rozgrywki i rozstrzyganie pojedynków – dodatkowym plusem jest to, że figurki nie ślizgają się po blacie stołu. A jak zatem wygląda potyczka w Shatterpointa?

Pomijając całą procedurę z wyborem postaci głównej i kompletowaniem oddziału czy dobraniem właściwych komponentów, po odkryciu karty rozkazu, gracz może rozpocząć działania postacią wskazaną na tej karcie. Postacie mogą maszerować, wspinać się, robić zryw lub skok, mogą odepchnąć i przeciągnąć przeciwnika. Ponadto postacie mogą toczyć pojedynek w zwarciu lub wykonać atak z dystansu – tutaj do akcji wkraczają kości ataku i obrony, które wskazują m.in. liczbę trafień, trafień krytycznych czy bloków i wyszkoleń. Ponadto postacie mogą zostać osłabione i okaleczone. Mogą również otrzymywać żetony stanów, w tym m.in. zagrożenia, rozbrojenia czy przygwożdżenia. Jak widać, możliwości jest wiele, a przemyślana strategia ma tu ogromne znaczenie.

Warto wspomnieć, że na rynku co jakiś czas pojawiają się kolejne oddziały, które mogą toczyć epickie pojedynki. Możemy sięgnąć po zestaw z Lukiem lub Vaderem, sterować Hrabią Dooku, generałem Kenobim czy Grievousem. Gracze mogę również dokupić dwa zestawy terenów, dodatkowe kości czy pakiet miarek. Widać, że wydawca chce dać graczom dużo możliwości w tworzeniu swoich oddziałów, bo kto nie chciałby chociaż raz pokierować dzielnymi Ewokami wspomaganymi przez Leię Organa na leśnym księżycu lub ekipą szturmowców? Chociaż w drugim przypadku przyda się wprowadzić jakieś fanowskie kości celności…

Artykuł powstał we współpracy z playmaty.pl oraz wydawnictwem Rebel.pl.

Radosław Kałuża
więcej na HarcMepel

Zobacz także: