Na rynku wydawniczym pojawiła się nietypowa pozycja – „Bądź jak włóczykij. Subiektywny przewodnik literackim szlakiem po południowej Finlandii”. Jego autorką jest rodowita jaworznianka, Jessika Klaudia Kaczmarczyk. Autorka prosto po powrocie z kolejnej pasjonującej wyprawy, tym razem na Islandię, udzieliła nam odpowiedzi na kilka pytań.

Twoja pierwsza książka to drogowskaz po Finlandii. Zazwyczaj blogerzy i influencerzy wybierają ciepłe, słoneczne kraje na cel podróży. Ty wybrałaś surowy, chłodny klimat skandynawski. Dlaczego akurat podróż do krainy Muminków?

Czasem żartuję, że we wcześniejszym wcieleniu byłam Szkotem albo Wikingiem. Mam wrażenie, że urodziłam się z miłością do Północy. Lubię, gdy jest zimno, wietrznie, a krajobraz jest surowy. Najchętniej funkcjonowałabym w temperaturze nie przekraczającej 17 stopni. Muminki były jedną z tych destynacji, które od dawna chciałam odwiedzić. Możliwość wejścia w świat ukochanej bajki z dzieciństwa ma w sobie niezwykły czar. Istniejąca w Naantali Dolina Muminków nie jest lunaparkiem w myśl Disneyowskich założeń, a dokładnie odwzorowanym światem, znanym z książek Tove Jansson. W podróży, przede wszystkim, oddałam się odkrywaniu życia autorki i miejsc związanych z jej twórczością. Wchodząc głęboko w świat twórcy, mamy szansę odkryć jego dzieło z zupełnie innej perspektywy. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie każdy może pozwolić sobie na to, by oddać się lekturze listów, wspomnień i biografii przed podróżą, bo w życiu codziennym brakuje na to czasu. Mój przewodnik wychodzi temu naprzeciw, i podaje czytelnikowi, i podróżnikowi na tacy fragmenty listów i wspomnień pisarki. W syntetycznej wersji pozwalają one samemu odbyć podróż śladem ulubionej bajki z dzieciństwa, czy też poznać życie osoby homoseksualnej w niełatwych dla tej grupy czasach w Finlandii. 

Zapowiadasz wydanie kolejnych poradników podróżniczych. Czego możemy się spodziewać?

Od lat podróżuję literackim i filmowym szlakiem. Nie zdradzając za wiele, kolejne części cyklu będą jak i ta, nosić tytuł „Bądź, jak…”. Pozwolą odkryć miejsca związane z innymi literackimi zachwytami. Będzie to pewnego rodzaju pielgrzymka. Następne dwie części będą oscylować wokół jednego z moich ulubionych miejsc na świecie – Wielkiej Brytanii.

Czy będą to praktyczne poradniki, gdzie znajdziemy kroki od a do z, które doprowadzą nas do celu podróży?

Przede wszystkim moje przewodniki mają otworzyć innych na podróże w rytmie „slow”. Dzięki temu w swojej podróży odnajdziemy znacznie więcej, niż oczekiwaliśmy. Zbliżymy się do odwiedzanej destynacji jeszcze zanim wyruszymy z domu. Moim celem jest też przedstawienie miejsc z perspektywy artysty, pisarza, oraz jego dzieła. Krok po kroku będziemy je wspólnie odkrywać. Książka napisana jest tak, by zaspokoić tych, którzy pragną zabrać ją w podróż i skorzystać ze wszystkich praktycznych porad. Znajdziemy tu informacje o noclegach, transporcie, dokładne namiary, a nawet gotowy plan, zakładający różne opcje budżetowe. Książka przypadnie do gustu również tym, którzy kochają podróżować wyobraźnią w wygodnym fotelu w swoim domu.

Rok temu wystąpiłaś w „Pytaniu na śniadanie” i opowiadałaś o podróżach śladem filmów, seriali i książek. Prowadzisz bloga pod nazwą Buszując w codzienności. Jaką dałabyś radę początkującym blogerom i podróżnikom?

Na blogosferę patrzę od wielu lat z dwóch różnych perspektyw – jako osoba pracująca z influencerami, bo jestem marketerem w agencji reklamowej, i jako osoba „ze środowiska”.  Najważniejsze jest pytanie, które trzeba sobie zadać na samym początku. Po co się tego bloga pisze? Czy robi się to dla siebie, czy traktuje go jako wirtualny pamiętnik z podróży, czy jako drogowskaz z radami dla innych. Gdy się już obierze ten kierunek, warto się go trzymać. I, przede wszystkim, robić to w zgodzie ze sobą! Jeśli miałabym radę zamknąć w jednym zdaniu, byłoby to – „Pisz bloga z miłością i dziel się swoją pasją, nikogo nie udawaj”.

Spotkanie z Mamą Muminka | fot. Archiwum prywatne

Czy zdradzisz nam, co jeszcze znajduje się na twojej liście podróży marzeń?

Aż prosi się, by zacytować słowa Susan Sontag – „Nie byłam wszędzie, ale wszędzie na pewno jest na mojej liście”. Oprócz miejsc, do których nieustannie wracam, czyli Wielkiej Brytanii, Skandynawii, Rosji i Berlina, jest jeszcze sporo punktów na mojej mapie. Myślę o podróży do Kanady – śladem „Ani z Zielonego Wzgórza”, czy też do Kenii – śladem Karen Blixten. Marzy mi się też samotna tułaczka po rosyjskich stepach, z łapaniem stopa i odkrywaniem rosyjskiej duszy, eksploracja Kamczatki i ucieczka od cywilizacji. Wzdycham do lodowców, więc te w Grenlandii, Argentynie czy na Antarktydzie są jak najbardziej na mojej liście marzeń.

Z wykształcenia jesteś historykiem i historykiem sztuki. Jesteś też blogerką, podróżniczką i licencjonowanym liderem wypraw. Jak udaje ci się to wszystko pogodzić?

Przede wszystkim jestem marketingowcem. Od 7 lat mieszkam w Warszawie i pracuję w szeroko pojętym digitalu. Wykształcenie wykorzystuję w podróżach, pracy nad przewodnikami czy podczas liderowania wyprawom. Uwielbiam intensywne życie, dlatego staram się planować urlopy z wyprzedzeniem, by zwiedzać samotnie, bądź jako lider wypraw, i godzić to z codzienną pracą na etacie. Wiele zmienia nasze podejście. Gdy tylko pokonamy ten wewnętrzny głos w głowie, który powtarza „po co mi to, lepiej się wyspać”, wyjdziemy wcześnie z łóżka i zaczniemy działać – osiągniemy sukcesy. Kiedy nauczyłam się lepiej wykorzystywać poranki, okazało się, że mimo regularnej pracy na etacie, w ciągu kilku miesięcy byłam w stanie napisać jeden, a później drugi przewodnik. Mogłam też rozbudować bloga. Wymagało to systematyczności i dyscypliny. Najważniejsze, by wiedzieć czego się chce i do tego dążyć. Gdy świat staje się nieznośny, warto odciąć się na kilka dni i pobyć offline, by naładować baterie, z dala od świata, chociażby w samotnej podróży.

Podróże wypełniają znaczną ilość czasu w Twoim życiu. Czy tęsknisz za Jaworznem?

Oczywiście! Jaworzno, a właściwie Długoszyn, to moje prywatne Avonlea, czuję się tu zawsze jak Ania z Zielonego Wzgórza. Staram się znajdować czas na regularne odwiedziny w rodzinnym domu. Kawa z dziadkiem w garażu, z witającymi mnie psami, i herbata z babcią w altance, to moje ulubione momenty w ciągu roku. Raz w miesiącu można mnie spotkać w moich rodzinnych stronach. Biegam wtedy z psami poprzez pola. Myślę, że bardzo ważne jest, by mieć takie miejsce  na świecie, do którego chce się wracać. W Warszawie bardzo lubię opowiadać znajomym o tym, jak zaskakują mnie ciągłe postępy w naszym mieście Jaworznie. Nie ukrywam, że regularnie wysyłam tu kogoś ze stolicy, by zwiedził z listą moich porad jaworznicki park Gródek czy GEOsferę. Zawsze wracają oczarowani!

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Natalia Czeleń

Jessika wędruje śladem ulubionych bajek i filmów | fot. Archiwum prywatne

Zobacz także: