Balet “Jezioro łabędzie” Piotra Czajkowskiego w wykonaniu Międzynarodowego Baletu Petersburskiego zapadł publiczności w pamięć. Widzowie, którzy szczelnie wypełnili Halę Widowiskowo-Sportową MCKiS-u, nagradzali artystów owacjami na stojąco. Po występie rozmawialiśmy z primabaleriną, Japonką Chisato Ishikawą, która grała Odettę oraz z Ukraińcem Kostiantynem Maiorovem odtwarzającym rolę Zygfryda. Oto co nam powiedzieli:

Jak długo trzeba ćwiczyć, by móc sięgać po sceniczne sukcesy?

C.I.: Miałam 5 lat, gdy mama zaprowadziła mnie na zajęcia. Najpierw ćwiczyłam raz w tygodniu, ale z czasem coraz częściej. Zawsze chciałam być baletnicą. Pamiętam, gdy pierwszy raz wystąpiłam na scenie, ogromnie to przeżywałam. Bardzo mi się to spodobało i postanowiłam zostać baleriną. W wieku 17 lat spełniłam swoje marzenie i profesjonalnie zajęłam się baletem. Wtedy przyjechałam na Ukrainę i studiowałam taniec baletowy w Kijowie

K.M.: Zdecydowałem się na przygodę z baletem dość późno. Miałem 16 lat, gdy postanowiłem poznać balet. Ćwiczyłem pilnie, dwa razy więcej niż inni, ale dzięki temu mając 21 lat, po skończeniu szkoły baletowej, dostałem pierwszy angaż. Od 8 lat tańczę na scenie.

Zagranie głównej roli jest marzeniem każdej baletnicy?

C.I.: Od dawna marzyłam, aby zagrać rolę Odetty. Bardzo się starałam pokazać przede wszystkim emocje. Chodziłam na przesłuchania i tańczyłam to tak, jak czułam. U nas zawsze jest szansa, aby zagrać główną rolę, bo jest kilka dubli. Gdy główna tancerka zachorowała, wyszłam na scenę i pokazałam, co potrafię. Ale, aby stanąć na takiej scenie i zatańczyć Odettę, trzeba bardzo ciężko pracować. To są długie godziny ćwiczeń w sali tanecznej. Zagranie w takiej pięknej historii miłosnej to niesamowite uczucie. Mimo zmęczenia jestem szczęśliwa.

W balecie oprócz tańca, ruchu ważne są też mimika, emocje.

C.I.: Przed wyjściem na scenę wyciszam się, koncentruję. Bardzo dużo też myślę, jaki charakter ma odtwarzana postać. Układam sobie to wszystko w głowie. Analizuję partie, które mam wykonać i przygotowuję się emocjonalnie. Czasami pomaga mi wypowiadanie jakiś słów, ale tak w myślach, żeby emocje były jeszcze bardziej widoczne i czytelne.

K.M.: Bardzo ważne są koncentracja i osobiste wczucie się w rolę.

Czarny charakter czy pozytywny bohater, którą postać lepiej się gra?

K.M.: Wolę występować w roli dobrego charakteru, bardziej to czuję. Lepiej jestem w stanie pokazać emocje takiego zakochanego, zamyślonego bohatera. Nad czarnym charakterem musiałbym więcej ćwiczyć, bo takim naturalnie nie jestem.

C.I.: Sama mam dwa charaktery, tak pół na pół, więc wcielanie się w którąkolwiek z postaci nie nastręcza mi specjalnych problemów.

Co jest najtrudniejsze w układzie baletowym?

C.I.: Technika jest trudna. Stanie na palcach, wyprostowana sylwetka, rozciągania – to można wyćwiczyć latami. Ale dla mnie najtrudniejsza jest koncentracja, żebym nie “zgubiła” skupienia.

K.M.: Zdarza, że zapomnimy kroku i musimy improwizować. Zresztą każdy z nas ma w sobie taką chęć, by coś dodać od siebie. Chyba adrenalina powoduje, że koncentrujemy się tak silnie. Nawet musimy uważać, żeby nie zrobić sobie krzywdy.

Wymarzona rola?

C.I.: Zatańczenie Julii w dramacie “Romeo i Julia” według Prokofiewa.

K.M.: Ja wtedy oczywiście zatańczę Romea. Każda rola jest dla mnie wyzwaniem, zagrać emocje Romea, który przeżywa podobną historię miłosną do Zygfryda, będzie mi łatwiej.

A plany?

K.M.: Teraz występujemy w Polsce. Przed nami Lublin, Opera Krakowska, gdzie wystąpimy gościnnie. Współpracujemy też z innymi zespołami, angażujemy się w ich projekty.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Ewa Szpak

Zobacz także: