Czy gonił Cię kiedyś Rekin na Nogach? Przeżyłeś spotkanie z Małym Kanibalkiem? A może trochę przyziemnie – doskwierają Ci Fałszywi Przyjaciele? Jeśli tak, to wyobraź sobie, że czterem pechowym dinozaurom zdarzają się te, i jeszcze większe katastrofy… Witaj w Dinokalipsie od wydawnictwa Rebel.pl i spróbuj uciec lub pozostać ostatnim żywym dinozaurem!

Twórca Odjechanych Jednorożców, Ramy Badie, powrócił z nową karcianką, w której gracze wcielają się w jednego z czterech pechowców: Łzyceratopsa, Pechowego Bronka, Nerwowego Rexa oraz Ten Stego, i starają się przeżyć liczne czyhające katastrofy. Całości dopełniają zabawne ilustracje, za które również odpowiada Ramy Badie – a te potrafią rozbawić na całego.

Dinokalipsa mieści się w niewielkim, ale dobrze zaprojektowanym pudełku. Oprócz dwóch talii, liczących łącznie 97 kart, w pudełku znajdziemy cztery drewniane meple w kształcie dinozaurów, cztery twarde, tekturowe plansze oraz instrukcję. Pudełko posiada wypraskę z dwiema komorami na karty i wytłoczkami na meple. Jednak ja najbardziej doceniłem wcięcia w pudełku, dzięki którym mogę wyjąć plansze graczy bez odwracania pudełka – mała rzecz, a cieszy. Co do kart, jeśli gra będzie często rozkładana na stole, to przydadzą się koszulki.

Rozgrywkę w Dinokalipsę rozpoczynamy od wyboru planszy z przypisanym do niej meplem oraz dociągnięciem pięciu kart z talii głównej. Obok ustawiamy drugą talię z kartami katastrof i odkrywamy wierzchnią kartę. Tyle z przygotowania do rozgrywki. Same zasady również nie stanowią wyzwania, więc gra może powodzeniem cieszyć się podczas rodzinnych spotkań i w gronie początkujących graczy – trzeba tylko uważać na negatywną interakcję, która jest nieodzownym elementem Dinokalipsy.

W swojej turze gracz wybiera jedną z pięciu kart i kładzie zakrytą na stole. Po dokonaniu wyboru, wszyscy gracze odkrywają jednocześnie wybrane karty i porównują wyniki. Rundę wygrywa gracz z najwyżej punktowaną kartą i dodaje ten wynik do swojego toru ucieczki na planszy gracza. Osoba z najniższym wynikiem nie otrzymuje punktów i zabiera odkrytą kartę katastrofy. Zanim jednak rozpocznie się kolejna runda, gracz który dobrał kartę katastrofy, otrzymuje tyle punktów, ile posiada kart katastrof koło swojej planszy. Na szczęście część kart posiada specjalne zdolności, które wpływają na punktację, wygraną w rundzie czy odrzucenie karty katastrofy. Ponadto plansze graczy mają specjalne modyfikatory, działające na rozpatrywaną właśnie kartę katastrofy, co czyni grę asymetryczną i zmusza do większej koncentracji podczas każdej rundy.

Dinokalipsę można zakończyć na jeden z dwóch sposobów – albo uciec, czyli doprowadzić swój pionek na ostatnie pole toru ucieczki, albo doprowadzić do śmierci pozostałych graczy. Gracz odpada z gry w momencie, gdy zbierze trzy identyczne rodzaje katastrof (naturalna, emocjonalna i drapieżna) lub trzy różne rodzaje kart. W grze występują również karty Meteorytu, które stanowią dowolny rodzaj katastrofy.

Tytuł od Ramiego mogę ustawić na półce obok Wybuchających Kotków czy Odjechanych Jednorożców, czyli gier, które najlepiej sprawdzają się w większym gronie o dobrym poczuciu humoru. Nieraz bowiem zdarzy się, że przeciwnik wyrwie nam zwycięstwo z rąk, czy pomimo wygranej będziemy zmuszeni przyjąć kartę katastrofy, która może zakończyć nasz udział w zabawie.

Autor przewidział również wersję dla dwóch osób, która polega na wyłączeniu części kart punktów i zwiększeniu limitu posiadanych kart katastrof. Sama gra jest przeznaczona dla od 2 do 4 osób, jednak Rebel zapowiedział wydanie rozszerzenia, które pozwoli zasiąść do stołu piątemu i szóstemu graczowi. W planach wydawniczych na ten rok znalazł się również dodatek Niebezpieczeństwa Dojrzewania, który wprowadza 54 karty katastrof z nastoletnich lat.

Nie zwlekaj – pomóż dinozaurowi uniknąć bycia Wystawionym podczas dino randki lub posiadania Włosów z Koszmaru.

Radosław Kałuża | @harcmepel

Zobacz także: