Z Marią Kocot, ekonomistką i autorką powieści, rozmawiamy o jej twórczości i planach.

Czy wydając pierwszą książkę, spodziewała się pani, że zdobędzie tak szerokie grono czytelników?
Kiedy wydawałam pierwszą książkę, czyli zbiór opowiadań „Popiół i róże”, to byłam pełna nadziei, ale oczywiście też i niepewności. Nie marzyłam nawet, że moja twórczość zdobędzie tak szerokie grono odbiorców! Bardzo się cieszę, że emocje, wzruszenia, które znalazły ujście na papierze, trafiły do serc tak wielu czytelników. To wspaniałe, że moje historie są w stanie poruszyć najdelikatniejsze struny emocji. Jest to dla mnie bardzo budujące. No i też moi czytelnicy są dla mnie siłą i zachęcają mnie do dalszego tworzenia.

O czym opowiada najnowsza książka, którą pani wydała – „Obrazy tamtych dni”?
Jest to książka bardzo bliska mojemu sercu. To niejako sentymentalna podróż po miejscach, w których zostawiłam cząstkę siebie, czyli po Bytomiu, Olkuszu, Bukownie, Kluczach. Fabuła rozpoczyna się w przededniu drugiej wojny światowej, poznajemy wówczas rodzinę Bieleckich, gdzie hrabianka Natalia Bielecka, jako jedyna spadkobierczyni charyzmatycznego dyrektora bytomskiego szpitala, ma zostać lekarką, spełnić marzenie wuja. Bohaterka jednak zamiast stetoskopu woli pędzel, doskonaląc sztukę malarską pod okiem wychowującej ją ochmistrzyni Ireny. Szczęście i beztroskę dziewczyny ma przypieczętować ślub z młodym niemieckim lekarzem, ale wybucha wojna i Natalia będzie musiała zmierzyć się z jej żywiołem. Oboje bohaterowie stają po przeciwnych stronach barykady. Jak potoczą się ich losy? Tego można dowiedzieć się, sięgając po książkę.

Jak wygląda proces tworzenia takiej powieści? Czy bardzo różni się od tworzenia tekstów z dziedziny ekonomii?
Zarówno tworzenie prozy, jak i prac naukowych jest moją ogromną pasją. Aczkolwiek tworzenie powieści historycznych znacznie różni się od tworzenia artykułów naukowych w dziedzinie ekonomii, jednak obie aktywności wymagają dużego zaangażowania i dokładności. Tak jak prace naukowe mogę tworzyć „na chłodno”, w każdym momencie dnia, tak tworzenie prozy wymaga ode mnie wskrzeszenia takiej nutki artystycznej, musi pojawić się moment, impuls. Innymi słowy – musi pojawić się pomysł na fabułę. Można powiedzieć, że tworzenie literatury pięknej otwiera zupełnie inne drzwi percepcji, trzeba się zanurzyć w przeszłości, oddychać światem bohaterów tak, by pokazać prawdziwe emocje i wzruszenia. To wymaga zupełnie innego rodzaju skupienia niż praca nad artykułem naukowym.

Czy w najbliższej przyszłości pojawi się nowa powieść?
Tak. Mogę zdradzić, że już niedługo, myślę, że latem, trafi ona w ręce czytelników. Będzie to podróż po Bytomiu, Bukownie, ale i… katowickim Uniwersytecie Ekonomicznym z dawnych lat.

Dziękuję za rozmowę.

Monika Kuś

Maria Kocot ze swoją najnowszą książką | fot. Andrzej Pokuta

Zobacz także: