Pamiątkowe zdjęcie, na którym widać imprezę na parkingu przed Halą Widowiskowo-Sportową, a w tle, po drugiej stronie ulicy Grunwaldzkiej, szyb Kościuszko, zostało zrobione w 1995 roku. Tak kiedyś wyglądał krajobraz centrum naszego miasta. Górujące nad Jaworznem obiekty kopalni to już wspomnienie. Wciąż istnieją jednak szyby innych zakładów górniczych.

Szczakowski epizod, jaworznickie początki

Jaworzno jest związane z górnictwem już od wielu wieków. Skarby jaworznickiej ziemi, galena i galman, były wydobywane już w średniowieczu. Eksploatacja węgla kamiennego rozpoczęła się natomiast kilka wieków później. Pierwsza kopalnia na polskich ziemiach powstała przecież w Szczakowej z inicjatywy Stanisława Augusta Poniatowskiego. W 1765 roku król zatrudnił zagranicznych górników, którzy mieli szukać mineralnych pokładów i wydobywać skarby polskiej ziemi. W 1766 r. znaleźli węgiel właśnie pod Szczakową. Zakład prosperował do września 1767 roku. Ruch ustał z powodu braku rynków zbytu. W 1790 roku kopalnia wznowiła wydobycie, a urobek miał posłużyć w budowanej fabryce broni w Kozienicach. Ale rok później dyrektor kozienickiej rusznikarni zrezygnował z czarnego złota ze Szczakowej, bo miało ono za dużo siarki. Zakład został zlikwidowany.

W tym samym czasie górnictwo miało swoje początki w sąsiednim Jaworznie. Kopalnię założył dzierżawiący jaworznickie ziemie Franciszek Kownacki, a jego kontynuatorem był Aleksander Romiszowski. Po rozbiorach, jaworznicki zakład górniczy, przejęty od Romiszowskiego, stał się częścią austriackiego skarbu państwa. Kilka lat później kopalnia zyskała swoją pierwszą nazwę – Fryderyk August (późniejsza kopalnia Piłsudski).

Były też prywatne zakłady, nie tylko w samym Jaworznie, ale np. też w Dąbrowie, gdzie powstała kopalnia Fortuna I, którą zbudował Abraham Wanderschild, i Fortuna II, należąca do Ignacego Potockiego. Powstała też trzecia, z inicjatywy Fryderyki Ludwiki Westenholz. Kopalnia była też w Niedzieliskach, a jej założycielem był Piotr Steinkeller.

W okresie Autonomii Galicyjskiej austriacki Skarb Państwa sprzedał jaworznickie rządowe zakłady przemysłowe. W 1871 roku odkupiła je wiedeńska spółka pn. Jaworznickie Gwarectwo Węgla Kamiennego, stworzona przez Gutmannów, Schoellerów, Springerów i Todesców. Fryderyk August został zmodernizowany. Nowi właściciele pogłębili i unowocześnili trzy szyby pn. Paulina, Helena i Karol.

Powstała też druga kopalnia – Jacek Rudolf, która po odzyskaniu przez Polskę niepodległości zmieniła nazwę na Kościuszko. To właśnie szyby tego zakładu, jeszcze do końca XX wieku, były charakterystycznym punktem centrum Jaworzna. Zakład znajdował się tam, gdzie dziś są planty i galeria Galena.

Jacek Rudolf został uruchomiony w 1882 roku. 16 lat później powstała na jego terenie również zakładowa elektrownia.

Dekadę wcześniej, na skraju Jelenia, została założona natomiast inna kopalnia. Jej właścicielami była rodzina Domsów. Początkowo zakład nosił nazwę Robert (później został przemianowany na Sobieski). Najpierw, z inicjatywy Roberta Domsa seniora, funkcjonował w latach 1873-1875. Ponownie został uruchomiony przez jego syna Roberta Wilhelma. W 1896 roku junior oddał zakład na 10 lat w dzierżawę Juliuszowi Przeworskiemu. Od jego imienia wzięła się nazwa nowego szybu głębinowego. Szybowi wentylacyjnemu nadano miano Zofia.

W 1905 roku Robert Wilhelm Doms sprzedał kopalnię zagranicznej spółce Societe Anonyme Miniere et Industrielle. Nowi właściciele zmienili jej nazwę na Sobieski. Kopalnia została zmodernizowana, a jej szyb pogłębiony.

Wielkie awarie

Początek XX wieku był natomiast tragiczny dla konkurencji. – 4 sierpnia 1902 roku w kotłowni kopalni Jacek Rudolf nastąpiła eksplozja kotłów, skutkiem tego zatrzymano ruch, aż do czasu wybudowania nowej kotłowni. Robotników przesunięto do pracy w kopalni Fryderyk August – opowiada Maria Leś-Runicka, autorka książek o historii Jaworzna. – Zanim usunięto skutki powyższej awarii, w czasie wigilijnej nocy, z 24 na 25 grudnia tego samego roku, wybuchł pożar na powierzchni kopalni Fryderyk August. Zniszczeniu uległa sortownia oraz budynki szybów Helena i Paulina. Najpoważniejszym skutkiem tego pożaru było uszkodzenie przewodów pary, zasilających zespół pomp odwadniających, ustawionych na poziomie 160 m. Były to główne pompy odwadniające kopalnię Fryderyk August, skutkiem czego zatrzymany został również ruch na tej kopalni. Sytuacja była bardzo poważna, ponieważ oba zakłady były nieczynne, około 2 tys. osób pozostało bez pracy – podkreśla.

Sprawną akcję ratunkową prowadził kierownik ruchu inż. Hugo Kowarzyk. – Przy usuwaniu skutków katastrofy nie ograniczono się do odtworzenia stanu sprzed wypadków.

Infrastruktura naziemna kopalni Fryderyk August została zbudowana praktycznie od nowa, z wyeliminowaniem zabudowy drewnianej. Kopalnię zaopatrzono w odpowiednią ilość pomp odwadniających, po raz pierwszy wprowadzono obowiązek utrzymywania stałej rezerwy tych urządzeń – opisuje historyczka. – Zbudowano również nowoczesną sortownię oraz tzw. centralę elektryczną, która pozwoliła na rozpoczęcie elektryfikacji kopalni oraz miejskiej infrastruktury Jaworzna. Poczynione wysiłki modernizacyjne oraz inwestycje spowodowały zwiększenie wydobycia węgla. W szybkim tempie jaworznickie kopalnie osiągnęły poziom lidera, w okresie trzydziestolecia (1875-1905) większość wydobytego węgla w Zagłębiu Krakowskim pochodziła z kopalń Jaworznickiego Gwarectwa – zaznacza.

W niepodległej Polsce

Po 1918 roku doszło do zmiany właścicieli zakładów w Jaworznie. Zakład, założony przez Domsów, nabyła w 1923 roku spółka filialna firmy Giesche z Katowic. Trzy lata później pakiet kontrolny akcji odkupili Amerykanie z grupy Harrimana i „Anaconda Cooper Mining CO”.

Właściciela zmieniły też Fryderyk August i Jacek Rudolf. Kupiła je spółka pn. Komunalne Kopalnie Węgla SA, której pomysłodawcą był Jan Kanty Steczkowski. Właśnie wtedy Fryderyk August został przemianowany na Józefa Piłsudskiego, a Jacek Rudolf „ustąpił miejsca” Tadeuszowi Kościuszce.

Dwudziestolecie międzywojenne nie było jednak czasem górniczego prosperity w Jaworznie. Problemy powodował kryzys gospodarczy na świecie. Trudno było sprzedać węgiel. Zwalniani byli górnicy. Pensje pracujących nie były zadowalające. Zakłady wstrzymywały wydobycie. Dochodziło do strajków.

Lata międzywojnia to też czas powstania kolejnych jaworznickich kopalń – powstały te pn. Jan Kanty, Leopold, Szczotki i Niedzieliska (trzy ostatnie działały krótko). Jan Kanty zyskała nazwę na cześć Jana Kantego Steczkowskiego. Kopalnia, z drewnianym nadszybiem (właścicieli nie było bowiem stać na inny budulec niż drewno) powstała w 1920 roku, a wydobycie ruszyło w roku 1921. Główny szyb kopalni, Artur, obsługiwał złoża Niedzieliska I i Niedzieliska II. Zakładano, że węgla wystarczy tylko na 20 lat.

W 1925 roku do zakładu przyłączono kopalnię Leopold. Po II wojnie światowej Jan Kanty został połączony z kopalniami Kościuszko i Piłsudski. W ten sposób powstał zakład górniczy pod nazwą Jaworzno. Taki stan rzeczy utrzymał się do roku 1954. W tym okresie zmieniono też nazwę Jana Kantego na Komunę Paryską. Miano to funkcjonowało do 1989 roku.

W 1973 powstał szyb pn. Witold. W latach 90. zakład zaczął podupadać. Likwidacja kopalni rozpoczęła się w 1994 roku, a zakończyła w roku 2002. Wydobycie wstrzymano 31 lipca 2000.

W ostatnim czasie z krajobrazu Jaworzna zniknęła też wieża szybu Witold II. Stało się to na zlecenie Spółki Restrukturyzacji Kopalń. W tamtym miejscu pozostał jedynie szyb Witold I.

Z jaworznickiej mapy zniknęły też zabudowania Kościuszki w Centrum.

Wydobycie ustało tam w latach 90. XX wieku. Decyzja o likwidacji zapadła w 1993 roku. Szyb zasypano. Wieże kopalni zniknęły na przełomie 1997 i 1998 roku.

W Jaworznie funkcjonują jeszcze dwa szyby – Piłsudski i Sobieski. Oba są częścią Zakładu Górniczego Sobieski. Powstaje też, w Byczynie, nowy szyb Grzegorz.

Anna Zielonka-Hałczyńska

Drewniane obiekty kopalni Jan Kanty | fot. Materiały Muzeum Miasta Jaworzna

Zobacz także: