Królestwo Pryncypii. Za sprawą serii niefortunnych wypadków, spowodowanych przez siły ciemności, z pretendentów do tronu ostała się królewna Łucja. Oczywiście i jej życiu zagraża wielkie niebezpieczeństwo, dlatego w środku nocy niemowlę zostało oddane pod opiekę chowańców emerytowanego doradcy króla – maga Łucjusza. Właśnie w tym miejscu zaczyna się pełna przygód i zwrotów akcji opowieść o dorastaniu i walce w obronie królestwa.

Opowieści z Pryncypii to jedna z najnowszych gier wydawnictwa Rebel, w której gracze wcielają się w role czterech chowańców mistrza Łucjusza – golema Łupka, wróżki Płonki, Iskierki – duszka o lisiej formie oraz Pana Żabeusza – człowieka rabusia, który został zamieniony przez wiedźmę w ropuchę. Zadaniem graczy będzie bezpiecznie ukończyć wszystkie przygody, jakie staną im na drodze, opiekując się jednocześnie niemowlęciem, które wraz z postępem gry będzie dorastało.

Tytuł, którego twórcą jest Jerry Hawthorne, odpowiedzialny m.in. za znane na polskim rynku Magię i Myszy oraz Pluszowe Opowieści, został bardzo starannie wydany. W dużym pudle znajdziemy m.in. księgę miejsc – przypominającą księgę przygód z Gloomhaven: Szczęki Lwa, pięknie zaprojektowane figurki, specjalne pudełka na karty chowańców i kolejnych rozdziałów, a także tekturowy bazarek… Sam bazarek był dla mnie dużym zaskoczeniem, ponieważ stanowi jednocześnie tackę i pudełko na komponenty. Ponadto został tak zaprojektowany, aby można było go zamknąć, bez obaw, że znajdujące się wewnątrz elementy rozsypią się podczas przenoszenia gry.

Opowieści z Pryncypii to tytuł wykorzystujący aplikację, z tą różnicą, że gracze wchodzą na odpowiednią stronę internetową zamiast ściągać „apkę” na komórkę. Strona została tak zaprojektowana, że po wpisaniu wygenerowanego kodu można powrócić do przerwanej gry. Ponadto gracze mogą skorzystać z pomocy w przygotowaniu rozgrywki, a także rozegrać cały pierwszy scenariusz z samouczkiem – sprawdza się znakomicie, chociaż instrukcja jest bardzo dobrze napisana.

W grze może wziąć udział do czterech graczy – można również rozegrać całość solo – rozgrywka będzie różnić się jedynie liczbą kontrolowanych chowańców przez danego gracza oraz liczbą dostępnych kart startowych. Aplikacja zawsze wyświetla, który chowaniec powinien rozegrać obecnie swoją turę, a także poprowadzi ruch przeciwników. Każda tura składa się z dwóch faz: wykonanie dowolnej liczby dostępnych akcji oraz dobranie kart na rękę. Wykonując akcję, będziemy zagrywać karty z ręki, aby m.in. przemieścić swojego chowańca, przeszukać dany teren, walczyć z bliska lub dystansu, poddać się treningowi, czy zaopiekować dzieckiem… tak, mamy cały czas pod opieką dziecko, którego nastrój się pogarsza. W takim wypadku należy albo je nakarmić, albo wykąpać, albo przejść test…

Zdanie testu jest bardzo ważną mechaniką gry. Aby znaleźć dany przedmiot, będziemy odbywać test spostrzegawczości, przy ataku z dystansu wykonamy test na zwinność, aby obronić się przed atakiem wroga, trzeba będzie wykonać test na odporność. Mamy również test na siłę przy walce wręcz. Wykonanie testu zawsze wygląda tak samo: zagrywamy karty, rzucamy kością losu i porównujemy wynik do określonego przez stronę internetową lub księgę miejsc.

Pomimo iż gra wydaje się być na pierwszy rzut oka „cukierkowa” i bardziej nakierowana na dzieci, to jednak dorosły gracz świetnie będzie się przy niej bawił, a możliwe, że nawet i lepiej. Możliwość rozwoju postaci, „zakupu” ekwipunku, decydowanie o strategii i staranie się, aby nie zostać podpalonym, zatrutym, ciężko rannym lub unieruchomionym przez wnyki, to tylko niewielka część tego, co czeka po otwarciu pudełka. Nie mówiąc już o długich godzinach, jakie przyjdzie spędzić nad scenariuszami.

Na koniec warto zapamiętać, aby nie zebrać za dużo „kruków” symbolizujących pecha, ponieważ wpłynie to zarówno na dalszą rozgrywkę, jak i na rozwój postaci – do końca bowiem nie wiadomo, na kogo wyrośnie mała księżniczka…

Artykuł powstał przy współpracy wydawnictwem Rebel.

Radosław Kałuża
Galeria: HarcMepel