Myślę, że osoby, składające mi życzenia 100 lat życia, życzą mi co roku coraz mniej.

Zakończył się właśnie festiwal obżarstwa, łakomstwa i ponadprzeciętnego opychania dobrociami wszelakimi. To zawsze trudny czas dla wątroby oraz trzustki, że o rozciągniętym żołądku nie wspomnę. No i co dalej? Nowy rok, nowe nadzieje, np. że nasza reprezentacja zostanie w tym roku mistrzem świata w piłce nożnej. Ale też osobiste marzenia, plany i oczywiście legendarne noworoczne postanowienia.

Znacie kogoś, kto wytrwał w swoich postanowieniach i dobrnął do momentu ich realizacji? Bo ja chyba nie. Facebook wysypał okolicznościowymi stronami: w roku 2018 przeczytam 52 książki, schudnę 20 kilo, będę biegał i tak dalej. Moje ulubione to: w roku 2018 nauczę się mieszać bigos głową oraz zrobię szpagat. Ja nic z tych rzeczy nie uczynię, bo nie robię postanowień noworocznych, chociaż przyznam, że ten szpagat to mnie zainteresował.

Pamiętam, że na pewnej imprezie sylwestrowej, lat temu bardzo dużo, wraz z trzema kolegami rzuciliśmy palenie. Od północy miał być koniec z naszymi Klubowymi i Carmenami czy co tam kto wtedy palił. Ja z całej stawki byłem najtwardszym zawodnikiem, bo zapaliłem o 14.00, czyli chwilę po przebudzeniu. I nauczyłem się, że deklaracje noworoczne są guzik warte. Nie wiem, jak to jest, że my, ludzie potrzebujemy schematów i okrągłych dat czy godzin, aby coś zacząć. Na przykład ustawiamy budziki na równą godzinę. Kiedyś się nad tym zastanawiałem i stwierdziłem, że należy się wyrwać ze schematów, które nami sterują. I od tego czasu zacząłem wyciągać z worka ze skarpetkami dwie losowe sztuki, miało to na celu z jednej strony podejście luźno-artystyczne, z drugiej walkę ze schematem i z obowiązkowym parowaniem skarpet po praniu. Szybko ten pomysł się zdezaktualizował, bo w związku ze sprawami zawodowymi musiałem często korzystać z garnituru, przez co skarpetka, czarna wyjściowa, w połączeniu z drugą, na której były wzory świąteczne wyglądała nieprofesjonalnie. Ale za to zacząłem ustawiać budzik na różne godziny. Zazwyczaj wstając około 7.30, ustawiałem budzik na 7.28 lub przykładowo 7.31. Nigdy na równe wartości i codziennie coś innego. Polecam takie postępowanie, bo naprawdę daje poczucie wyrwania się ze schematu, w którym jednak większość osób tkwi. Plus obowiązkowa drzemka, która zawsze najlepsza jest zaraz po przebudzeniu.

Wracając do postanowień noworocznych: odbyliśmy ze znajomymi dyskusję, czy należy bawić się w takowe. Większość osób była zgodna, że tak, w przeciwieństwie do mnie. Ja, po historii z rzuceniem palenia, odczekałem 22 lata, aby zrobić to także w styczniu, ale mniej więcej w połowie, więc w któryś wtorek. Tak też uczyniłem i obchodzę w tym roku trzecią, jak zawsze jubileuszową, rocznicę bez dymka. Zacząłem się zastanawiać, co by tu zrobić w tym roku. Oczywiście schudnięcie, czy zadbanie o kondycję oraz zdrowie, zawsze jest mile widziane. Ale nie potrzeba do tego deklaracji, tylko należy wstać z kanapy, pewnie więc doczekam do pierwszych wiosennych podrygów przyrody i zwlokę się jakoś, na razie jednak, nic nie jest mnie z tej kanapy w stanie ruszyć, bo zima. Dojadam więc resztki ciast świątecznych oraz noworocznych (a jak wiadomo, serniczek zawsze się jeszcze zmieści!) i zamieniam się w regularny idealny kształt, czyli kulę. I dalej myślę, co tu zmienić w swoim życiu na lepsze. Sprawy osobiste i służbowe zostały zmienione w roku ubiegłym dość skutecznie, więc nie ma się co ponownie za nie brać. Remont mieszkania w planach permanentnych, bo zawsze coś do zrobienia. Może nauczyć się jakiegoś języka? To zawsze dobre, warto by było też podszlifować te znane, aby zabłysnąć na potencjalnych wczasach all inclusive. Albo chiński! Tylko kiedy znaleźć na to czas…

I tak sobie leżę i rozmyślam, stając się pomysłami podjarany, niczym piroman na szlaku architektury drewnianej, aż w końcu wymyśliłem co chcę noworocznie postanowić. I mogę zadeklarować, że będę do tego dążył. Po prostu chciałbym stać się takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies… Czego i państwu życzę, składając najlepsze życzenia noworoczne.

Felieton: Wojciech P. Knapik

Zobacz także: