Nadszedł czas, aby ponownie stanąć naprzeciw siłom ciemności, dowodzonym przez potężnego czarnoksiężnika Zargona, który planuje odwet za porażkę z armią Rogara. Czy Królestwo znajdzie nowych bohaterów, którzy wkroczą do katakumb i podejmą serię wyzwań, mających ocalić świat przed złem? Zapraszam do pełnej napięcia przygody, składającej się z czternastu wymagających ścisłej współpracy scenariuszy – witajcie w HeroQuest!

HeroQuest ukazał się na polskim rynku w rodzimym tłumaczeniu za sprawą gdańskiego wydawnictwa Rebel, co wielu graczy przyjęło z wielkim entuzjazmem. Większe było jedynie zaskoczenie, gdyż przedsprzedaż została uruchomiona na krótko przed premierą gry. Trzeba przyznać, że tytuł do tanich nie należy, lecz myślę, że zawartość rekompensuje wysoką cenę. W środku znajdziemy więcej plastiku niż papieru, co już sporo mówi o wydaniu. Oprócz krótkiej Księgi Zasad i zawierającej czternaście scenariuszy Księgi Wyzwań, w pudełku znajduje się również kilka tekturowych żetonów, ekran mistrza gry, karty oraz dwie tacki plastikowych figurek – które zajmują praktycznie całe pudło. Odnośnie do jakości komponentów – można by się jedynie pokusić o trochę grubszy karton na żetony i karty, lecz świetnie wykonany ekran mistrza gry i szczegółowe figurki rekompensują wszystko.

Gra plastikiem stoi, i to dosłownie. Oprócz 31 figurek potworów i czterech postaci bohaterów, na drugiej tacce dostaniemy elementy terenu – od zamkniętych i otwartych drzwi, których jest łącznie 21, poprzez regały z książkami, stoły czy skrzynie, po kominek i otwierany sarkofag. Warto zaznaczyć, że samych potworów jest 14 różnych figurek, co znacznie wpływa na jakość prowadzonej rozgrywki.

Kiedy już przebrniemy przez dość prostą instrukcję, pora rozpocząć grę. HeroQuest jest przeznaczona dla od dwóch do pięciu graczy, z czego jeden gracz zawsze musi przyjąć rolę złego Zargona, który niczym mistrz gry, będzie wprowadzać śmiałków w kolejne scenariusze, odkrywać widoczne części katakumb i wysyłać do walki hordy potworów. Pozostali gracze wcielają się w klasycznych bohaterów: barbarzyńcę, krasnoluda, elfkę i maga. Dwie ostatnie postacie mają możliwość korzystania z magii, co znacznie pomaga podczas eksploracji kolejnych poziomów. A co w sytuacji, kiedy nikt nie chce być „złolem”? Z pomocą przychodzi aplikacja, która z powodzeniem kieruje poczynaniami Zargona – od wprowadzenia do scenariusza, po sterowanie potworami i nanoszeniem na planszy elementów terenu. Dzięki temu zabiegowi w HeroQuest można zagrać solo, chociaż już ukończenie pierwszego scenariusza tylko jedną postacią jest niezwykle trudne – chyba, że ma się szczęście w kościach i bez problemu wygrywa wszystkie potyczki. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby sterować dwiema postaciami – w końcu to gra kooperacyjna.

Mając w ręku tak dużą grę, można by pomyśleć, że sama rozgrywka będzie dość skomplikowana. Nic bardziej mylnego. Gracz w swojej turze będzie miał za zadanie przemieścić swoją postać i wykonać jedną z sześciu możliwych akcji: atak, rzucanie zaklęcia, szukanie skarbów, szukanie sekretnych drzwi, szukanie pułapek i ich rozbrajanie. Ponadto postać można przemieścić przed lub po wykonaniu akcji. Kiedy każdy z graczy zakończy swoją turę, grę rozpoczyna Zargon – jednak do momentu, kiedy nie zostaną odkryte żadne potwory, to nie będzie miał zbyt dużo roboty. Musi natomiast reagować na bieżąco w kwestii zmian na planszy.

Grając w HeroQuest, nie mogłem oprzeć się pokusie porównania go do Diablo – gry komputerowej z 1996 roku, czyli młodszego o 7 lat od pierwszej edycji tytułu od Avalon Hill. Schemat jest podobny: wybieramy osiłka, wchodzimy do katakumb, gdzie drzwi i potwory pojawiają się dopiero wtedy, gdy będą w zasięgu wzroku bohatera, wykonujemy zadanie i idziemy na kolejny poziom. W międzyczasie możemy udać się do zbrojowni, aby wydać ciężko zdobyte złote monety – klasyka.

A co zrobić po ukończeniu wszystkich scenariuszy? Można rozpisać własny scenariusz przygody lub poczekać na ukazanie się dodatków, o ile gra odniesie sukces na polskim rynku. Elementy terenu można również z powodzeniem wykorzystać w innych planszówkach – ja spróbuję część przenieść do rozgrywek w Groomheaven, ale póki co, trzeba pokonać Zargona.

Artykuł powstał przy współpracy z wydawnictwem Rebel.

Radosław Kałuża | @harcmepel

Zobacz także: