29-letni górnik z Jaworzna wszczął ostrą kłótnię ze swoją małżonką. W pewnym momencie chwycił za siekierę i rzucił się na żonę. Ta jednak zdążyła odskoczyć i uciekła przez okno na podwórze. Wtedy szaleniec doskoczył do łóżeczka swojego 8-miesięcznego dziecka (córki) i 9-letniego pasierba, zabijając je. Następnie ciężko zranił teściową, która stanęła w obronie dzieci. Po tym szalonym czynie wyskoczył na ulicę i zaczął biegać z siekierą po podwórku, raniąc kilkoro mieszkańców. Wśród ludzi zrobił się popłoch, przechodnie kryli się po sklepach i bramach. Dopiero pojawienie się policjantów i odważna postawa niektórych mieszkańców i burmistrza pozwoliła obezwładnić szaleńca. Górnik został zatrzymany, przewieziony na posterunek policji, a następnie umieszczony w szpitalu dla umysłowo chorych. Pięciorgu rannym mieszkańcom udzielono szybkiej pomocy lekarskiej.

Źródło: Wolne Słowo, nr 20, Katowice 11 maja 1929 roku

Zobacz także: