Z koronawirusem najtrudniej jest walczyć tam, gdzie spotyka się wiele osób. Stąd problemy szkół czy przedszkoli. Jednak najgroźniejszy COVID-19 jest dla osób starszych i schorowanych.

Bardzo trudna sytuacja wciąż jest w prywatnym Domu Seniora “Jesień na Letniej”. Pozytywne wyniki potwierdzono tam zarówno wśród pensjonariuszy, jak i personelu. Spośród 55 pensjonariuszy pozytywny test na koronawirusa otrzymało już ponad 40 osób. Zmarło 9. Konieczne było zorganizowanie pomocy dla podopiecznych. Ze wsparciem dla tej prywatnej placówki ruszyło miasto.

Sytuacja jest poważna, cały czas udzielamy wsparcia właścicielom ośrodka oraz jego mieszkańcom i będziemy go udzielać, dopóki nie zniknie zagrożenie zdrowia i życia – mówi Paweł Silbert, prezydent Jaworzna.

Do ośrodka trafiły kombinezony, maski, rękawiczki, przyłbice oraz płyny dezynfekcyjne z magazynu miejskiego. Miasto pomogło też zapewnić wyżywienie dla seniorów. Szpital Wielospecjalistyczny w Jaworznie zorganizował profesjonalny zespół pielęgniarski oraz zapas tlenu medycznego dla chorych na COVID-19.

Z pomocą placówce ruszyło też wojsko. Do pracy w Domu Seniora “Jesień na Letniej” skierowano żołnierzy z 13. Śląskiej Brygady Wojsk Obrony Terytorialnej. Grupą dowodzi dr Jacek Dutkiewicz, lekarz Grupy Podhalańskiej GOPR.

Nasi żołnierze wykonują w placówce wszystkie potrzebne zadania. Podają pensjonariuszom posiłki, pomagają im w myciu i przebieraniu, ale również zapewniają pomoc medyczną, bo grupą dowodzi doświadczony lekarz – opowiada Monika Krasińska-Ligejka, rzecznik prasowy 13. Śląskiej Brygady Wojsk Obrony Terytorialnej.

To dla nas bardzo trudny okres. Bez pomocy ze strony miasta i wojska nie dalibyśmy rady. W tym najtrudniejszym czasie zostaliśmy bez pomocy pielęgniarskiej, bo nasze pielęgniarki się zaraziły. Gdyby nie wsparcie medyków, nie mielibyśmy szans opiekować się pensjonariuszami. Jesteśmy bardzo wdzięczni wszystkim, którzy w tej trudnej sytuacji nie pozostali obojętni. Chciałbym też zaapelować do wszystkich, by przestrzegali zaleceń służb sanitarnych. To naprawdę bardzo ważne – mówi Piotr Jura, współwłaściciel Domu Seniora Jesień na Letniej.

W placówce wciąż kilkanaście osób jest w poważnym stanie.

Covid to bardzo podstępna choroba. Już kilka dni temu wydawało nam się, że sytuacja jest opanowana, ale dziś już boję się tak myśleć – dodaje Piotr Jura.

Na razie nie wiadomo jeszcze, jak długo żołnierze pozostaną w Domu Seniora. Deklarują jednak, że nie opuszczą chorych.

Zostaniemy tam tak długo, jak będzie trzeba, aby wygasić to ognisko koronawirusa. Nie zostawimy chorych – podkreśla Monika Krasińska-Ligejka

W jaworznickim Domu Pomocy Społecznej sytuacja jest dobra. Tutaj od początku pandemii wirus nie dotarł, ale wszyscy pensjonariusze są już zmęczeni ograniczeniami. Aby zapewnić bezpieczeństwo podopiecznym, w DPS nie ma odwiedzin. Pensjonariusze nie mogą też wychodzić na zewnątrz.

To dla naszych podopiecznych bardzo uciążliwe. Mimo to staramy się przetrwać. Jestem bardzo wdzięczny mojemu zespołowi za zaangażowanie i pracę. Mimo trudnej sytuacji nikt nie uciekł – podkreśla Sławomir Łuszcz, dyrektor Domu Pomocy Społecznej w Jaworznie.

Podobne nastroje panują w Hospicjum Homo Homini im. Św. Brata Alberta. Tutaj również udało się nie wpuścić wirusa, ale cena jest wysoka. Aby zapewnić jak największe bezpieczeństwo chorym, trzeba było drastycznie ograniczyć liczbę wolontariuszy. Dawniej przychodziło ich do placówki 12-16. Dziś to tylko 4 osoby.

Korzystamy z pomocy wolontariuszy, którzy są osobami samotnymi. To zwiększa bezpieczeństwo naszych podopiecznych, ale też sprawia, że personel ma więcej pracy. Nie mamy też odwiedzin. Chorzy kontaktują się z bliskimi telefonicznie oraz korzystając z laptopów, które specjalnie w tym celu kupiliśmy – opowiada Iwona Pawelec z jaworznickiego hospicjum.

Teksty: Grażyna Dębała

Zobacz także: