Głóg i rzepak – nektar z kwiatów tych roślin zbierają właśnie polskie pszczoły. A już na dniach zakwitną też akacje. To właśnie z nektaru tych ostatnich drzew w głównej mierze „mieszkanki” jaworznickich uli produkują miód. Jak jednak podkreślają pszczelarze z naszego miasta, w tym roku z produkcją miodu może być krucho.

Wiosna przyszła bardzo późno, dlatego pszczoły też późno zaczęły zbierać nektar. Poza tym ciągłe deszcze nie sprzyjają ich pracy. Aby nie cierpiały głodu, trzeba im pomóc. Dlatego za pieniądze ze środków z naszego koła kupiliśmy specjalne ciasto cukrowe bogate w witaminy, by pszczoły mogły przetrwać – zaznacza Jan Bryła, pszczelarz z 50-letnim stażem, członek Miejskiego Koła Pszczelarzy. – To od nas, ludzi, zależy życie tych owadów. A ich istnienie gwarantuje dalszy byt ludzkości. Pszczoły zapylają bowiem 80 proc. roślin – zaznacza.

Pan Jan w swojej pasiece w Dąbrowie Narodowej ma 15 pszczelich rodzin, w tym 13 przezimowanych i dwie tzw. rójki. Zamiłowanie do pszczelarstwa odziedziczył po swoim tacie. Swoim doświadczeniem dzieli się z kolegami z Miejskiego Koło Pszczelarzy, które podobnie jak Koło Pszczelarzy „Ciężkowice” należy do Śląskiego Związku Pszczelarzy.

W obu jaworznickich zrzeszeniach jest zarejestrowanych 69 hodowców pszczół. Pod koniec 2020 roku posiadali oni w sumie 976 pszczelich rodzin. Jest też grupa jaworznian, należących do Koła Pszczelarzy „Cabanka” w Chrzanowie i sporo niezarejestrowanych hodowców, którzy mają od jednego do czterech uli.

Kiedyś w Jaworznie było o wiele więcej pszczelarzy. Przykładowo w Dąbrowie Narodowej pasieka była niemal w każdym gospodarstwie. Dzisiaj ludzie nie garną się już tak do tego zajęcia – przyznaje pan Jan. – Na przestrzeni lat zmieniło się też otoczenie uli. Jest coraz mniej pożytków, na których pszczoły mogłyby zbierać nektar. Na jednych terenach powstają zakłady przemysłowe, na innych osiedla mieszkaniowe. Jest też problem z miododajnymi drzewami. W Jaworznie brakuje lip czy klonów. Sporo nektaru dają też grochodrzewy. Dlatego my, pszczelarze, zabiegamy o nasadzenia i sami sadzimy te potrzebne gatunki – zaznacza.

Wspomina okres, gdy pszczelarze zasilali swoje ule matkami, ufundowanymi przez naszą gminę. – To było duże wsparcie dla naszego koła. Jedna taka matka kosztuje kilkadziesiąt złotych i trzeba co pewien czas wymieniać ją na nową, by zachować porządek w ulu. Mam nadzieję na powrót tej owocnej współpracy z miastem – dodaje.

Jaworzniccy urzędnicy mają świadomość problemów, z jakimi borykają się tutejsi pszczelarze. – Problemy zgłaszane do Urzędu Miejskiego w Jaworznie to m.in. niedobór drzew miododajnych na terenie miasta i w okolicy, a także nadmierne wykaszanie terenów zielonych w okresie kwitnienia roślin. Pszczelarze wnioskują również o tworzenie nowych łąk kwietnych – wylicza Katarzyna Florek z magistratu. – Zgłaszane są również problemy natury sąsiedzkiej, związane z pszczołami. Mieszkańcy proszą o pomoc w mediacji oraz o interwencję podczas wykonywania zabiegów ochrony roślin na terenach rolniczych – dodaje.

Obecnie kontakt między pszczelarskimi kołami a UM jest utrudniony przez pandemię. Przed jej wybuchem odbywały się spotkania związane ze współorganizacją i uczestnictwem pszczelarzy w wydarzeniach miejskich i wyjazdach na branżowe konferencje i spotkania pszczelarskie. Z powodu pandemii zostały one zawieszone do odwołania. Urzędnicy mają nadzieję na wznowienie kontaktów, gdy tylko poprawi się sytuacja epidemiologiczna. – Wydział Ochrony Środowiska i Rolnictwa planuje organizować spotkania z pszczelarzami raz na kwartał – zapewnia urzędniczka.

Anna Zielonka-Hałczyńska

Jan Bryła przy swoich ulach | fot. Anna Zielonka-Hałczyńska

Zobacz także: