Czy mieliście kiedyś w swojej kolekcji grę, przy której nieważne jak dużo czasu spędziliście, to chęć rozegrania kolejnej partii przewyższała sięgnięcie po nowo zakupiony tytuł? W moim przypadku tak było z grą Splendor gdańskiego wydawnictwa Rebel i choć posiadam dodatek, a na półkach sklepowych pojawiła się wersja w uniwersum Marvela, to wciąż z największym sentymentem siadam do podstawowej gry.

Splendor jest grą, w której uczestnicy wcielają się w role bogatych handlarzy epoki renesansu, których zadaniem jest inwestowanie w nowe kopalnie, środki transportu i fachowców, a wszystko po to, by przemienić nieoszlifowane błyskotki w cenne klejnoty. Tak naprawdę rozgrywka sprowadza się do pobierania żetonów, za które można kupić karty, a te z kolei ułatwią w przyszłości kupno kolejnych, droższych kart. Rys fabularny nie wnosi wiele i jak pokazała to wersja z postaciami Marvela, mechanikę można zaadaptować pod inne tło, niż walka kupców. Nie umniejsza to jednak radości z samej rozgrywki.

W swojej turze gracz wykonuje jedną z czterech akcji, o ile wszystkie są aktualnie dostępne. I tak, gracz może pobrać trzy różne żetony z wizerunkami klejnotów oraz dobrać dwa takie same żetony, o ile ich liczba w stosie nie jest mniejsza niż cztery. Gracz może również zarezerwować jedną z kart ze stołu lub stosów, dobierając jednocześnie żeton złota, będący dżokerem, a także zakupić jedną z kart znajdujących się na stole lub na ręce. Gra toczy się do momentu, gdy jeden z graczy uzyska 15 punktów prestiżu. Punkty te znajdują się na droższych kartach lub na płytkach arystokratów, którzy odwiedzają gracza, spełniającego określone warunki posiadania danej liczby i rodzaju kart.

Po rozegraniu dziesiątków partii przychodzi lekkie znudzenie warunkami zakończenia gry, ponieważ istnieje określona liczba strategii uwarunkowanych liczbą graczy, które dadzą największe prawdopodobieństwo wygranej. Z pomocą przyszło rozszerzenie, które ukazało się również za sprawą wydawnictwa Rebel. Splendor Miasta, bo o nim mowa, to tak naprawdę nie jedno, a cztery oddzielne rozszerzenia. Pierwsze z nich – „Miasta”, zmienia warunki zwycięstwa poprzez wymianę płytek arystokratów na płytki miast, których posiadanie jest warunkiem wygranej. Drugie rozszerzenie „Orient” wprowadza nowe karty, a wraz z nimi unikalne działania, takie jak np. możliwość rezerwacji arystokraty czy przymus odrzucenia konkretnych, wcześniej zakupionych kart. Trzecie rozszerzenie, „Placówki handlowe”, wprowadza specjalną planszę „Szlak do Orientu”. Gracze przy pomocy otrzymanych herbów mogą skorzystać na stałe z dodatkowych zdolności, o ile spełnią konkretne wymagania, i tak np. żeton złota może być wart dwie, a nie jeden klejnot, albo przy zakupie karty gracz otrzymuje dodatkowo jeden żeton. Ostatnim rozszerzeniem są „Twierdze”, które wprowadzają trochę interakcji między graczami. Polega to na tym, że przy zakupie karty gracz może albo przesunąć lub umieścić swoją twierdzę na znajdujących się na stole kartach, albo usunąć twierdzę innego gracza. Znaczniki twierdzy dają całkiem ciekawe korzyści, np. karta na której stoi twierdza, może być pozyskana tylko przez właściciela warowni.

Zarówno gra podstawowa, jak i rozszerzenie, posiadają bardzo dobrze wykonane wypraski, mieszczące wszystkie elementy, a te z kolei są bardzo dobrej jakości. Same żetony są ciężkie i przypominają te używane w kasynach. Jeśli jednak zacznie brakować miejsca na półce z grami, to można pokusić się o kupno drewnianego insertu, który umieszczony w jednym pudełku, pomieści zarówno elementy z gry podstawowej, jak i z rozszerzenia.

Splendor niewątpliwie jest grą wartą polecenia początkującym lub tym, którzy pragną spędzić miło wieczór, ale i poczuć nutkę rywalizacji. Ponieważ rozgrywka trwa ok. 20 minut przy dwóch osobach, to zawsze jest czas i siła na rewanż.

Radosław Kałuża, HKG Gildia

Zobacz także: