Z cyklu “Wielkie bitwy”. 18 maja, Kraśnik. W miejscowym sklepie znanej sieci doszło do scen batalistycznych, kiedy w promocji rzucono kapustę młodą w znakomitej cenie 1,99. Liczenie strat w toku. Żaden głąb nie ucierpiał.

Krakowie urodziły się sześcioraczki. To bardzo dużo szczęścia dla rodziców, bardzo! Podobno nie płakały, ale lekarz prowadzący poród nie musiał im dawać klapsa, aby zaczęły płakać, bo jak się dowiedziały, że przyszły na świat w naszym kraju, to ryk był niemiłosierny. Nie, żebym nie lubił Polski, bo wręcz przeciwnie, bardzo lubię. Na przykład ostatnio w barze przyczepił się do mnie troglodyta, któremu nie podobało się, że używam w miarę poprawnie języka polskiego, skwitował: Ja wiem, kto ty jesteś, ty piszesz do gazety artykuły i myślisz, że jesteś lepszy ode mnie, cwaniaczku? Mordę ci obić? Nie myślałem, po prostu wstałem i “wyszłem”. Bo brzydzę się przemocą i chamstwa nie zniesę. I okulary noszę, a tanie nie były i mi ich szkoda.

Ale takie zabawne sytuacje dają do myślenia, bo jak widać można oberwać nawet za zbyt duży zasób słów i poprawne ich używanie w miejscach publicznych. Ciekawe, co ten człowiek robi w życiu? A może po prostu mu kobieta dowaliła w domu jazdę po psychice i poszedł do baru, aby poszukać osoby, na której się wyżyje? Może jest murarzem, a jego kumple oglądali TVP i dowiedzieli się, że jest potencjalnym pedofilem? Swoją drogą manipulacja telewizji jest niesamowita.

Cała afera pedofilska w Kościele nie jest nowym tematem, ale po raz pierwszy ktoś pokazał to z takiej strony, że widać ofiarę i konfrontację z oprawcą. To lawina, która zmienia się w trzęsienie ziemi, 21 milionów odtworzeń (stan na 22 maja) to nie przelewki. Żal mi oczywiście wszystkich porządnych księży, bo dostaną rykoszetem, ale oczyszczenie szeregów jest jak najbardziej potrzebne, jeśli kościół ma coś znaczyć dla przyszłych pokoleń.

Zupełnie nie na miejscu za to są komentarze w sieci, broniące na siłę prześladowców i porównujące do innych grup (choćby do nieszczęsnych murarzy). Mówimy w końcu o osobach, które z zasady mają się cieszyć wysokim zaufaniem społecznym, tak więc wykorzystywanie tej pozycji do robienia rzeczy, opisywanych w filmie Sekielskich, jest nie do przyjęcia. A zaufanie społeczne to sprawa istotna, zobaczcie na nauczycieli, walczących o swoje prawa i cała masa fekaliów, którą wylewali ludzie w internecie. Albo policjanci. Patrząc wstecz, gdy miałem 16 lat, to wraz z moimi rówieśnikami obawialiśmy się kontaktu z “władzą”, aby nie zostać spisanym. Albo że pałą oberwę. Teraz młodzi ludzie mają to kompletnie gdzieś i jeszcze wrzucają relacje z takich wydarzeń na swoje strony instagramowe, takie to influencery wściekłe i zadziorne.

Słowo influencer, które może być nieznane wielu czytelnikom, to w świecie mediów społecznościowych osoba, która może mieć wpływ na decyzje wielu ludzi, z którymi posiada trwałe relacje. Jakiś piętnastolatek robi karierę, bo obserwuje go pierdyliard dzieciaków, jak zjada banana albo siedzi u fryzjera, dzięki czemu wyznacza nowe mody albo napędza sprzedaż bananów (i nie mówię o słynnej wystawie w Muzeum Narodowym). To kompletnie nie mój świat, bo za stary na takie pitololo jestem. Wierzyłem jeszcze, że Facebook da możliwość publikowania dłuższych treści tekstowych, docierających do mas, i tak jest, ale… nikt tego nie czyta. Myślę, że całkowity upadek prasy papierowej zakończy się wraz z pokoleniem obecnych 40-latków, młodsze pokolenie będzie używało już tylko skrótowców. Wiadomości powyżej 200 znaków przestaną istnieć. Książki z cyklu “Poczytaj mi mamo” będą nie do przebrnięcia dla przeciętnego człowieka.

A pamiętacie początki komórkowego szału? Wydawało się, że nie przyjmą się SMS-y, ze względu na ograniczenie 160 znaków, a stały się przez długi czas najważniejszym kanałem kontaktowym. Teraz wszystko jest coraz bardziej skrócone, za moment przysięga małżeńska będzie brzmiała: “Ty tak? Tak. A ty tak? Tak. To jesteście mężem i żoną. Nara”. I możesz oznaczyć hasztaga, że już po. Taka przysięga byłaby adekwatna do obecnych przeciętnych długości małżeństwa. Jak to powiedział mój kolega (po 3 rozwodzie) “Żonę trzeba trzymać krótko, rok, najwyżej dwa”. Ale ja myślę, że to żony go tak trzymały, paputek jeden.

Tekst: Wojciech P. Knapik

Zobacz także: