Swojego pierwszego półfinałowego występu, koszykarze MCKiS Jaworzno nie mogą zaliczyć do udanych.
Mimo to byli o jeden krok, a właściwie gwizdek, od zwycięstwa nad zespołem AZS AGH Kraków. Trzeba uczciwie powiedzieć, że rozegrany w sobotę (5 maja) mecz, w wypełnionej po brzegi hali AGH, nie stał na najwyższym sportowym poziomie. Obie drużyny grały nerwowo i nieskładnie, co przełożyło się na bardzo niską skuteczność rzutów, nie tylko z gry, ale nawet osobistych! Do nie najwyższego poziomu meczu dostosowali się, niestety, także sędziowie, którzy używali gwizdków z ciężką do rozszyfrowania logiką. Decyzje arbitrów szczególnie chętnie i głośno kontestował trener i ławka gospodarzy, wywierając skuteczną – jak się okazało w końcówce meczu – presję na sędziującej parze. Mecz lepiej rozpoczęli gospodarze, jednak w pierwszej połowie spotkania wynik mocno “falował”. Małopolanie odskakiwali, w porywach nawet na kilkanaście punktów, a jaworznianie sukcesywnie niwelowali straty. Duża ilość niepotrzebnych fauli i nietrafionych rzutów “za 1” po stronie naszej drużyny powodowała, że na prowadzeniu utrzymywała się ekipa z Krakowa, która na przerwę schodziła z trzypunktową zaliczką
– 37:34. Trzecia kwarta to nieskuteczna, ale wyrównana postawa obu drużyn. W tej części gry zawodnicy MCKiS-u chcieli odskoczyć od rywali przy użyciu swojej najsilniejszej broni z sezonu zasadniczego – rzutów za trzy, niestety, tego dnia także ten element gry zawodził (24,1 procent skuteczności). Mimo to nasza drużyna wyszła na prowadzenie, jednak seria kontrowersyjnych decyzji sędziów odebrała nam kilka razy posiadanie piłki i w końcówce na fotel lidera spotkania wrócił AZS (51:48).

Ostatnia kwarta to prawdziwa gra nerwów. Najpierw krakowianie powiększyli swoje prowadzenie do 11 oczek i starali się kraść cenne sekundy, rozgrywając długie akcje. Jaworznianie udowodnili już jednak w meczu w Opolu, że spektakularne powroty w ostatniej kwarcie to ich specjalność. Nie inaczej było i tym razem. Akcja po akcji Sokoły zmniejszały stratę do gospodarzy, by w końcu, na 50 sekund przed końcem meczu, wyjść na 1-punktowe prowadzenie!

Gdyby nie fatalne sędziowanie, prowadzenie to mogłoby tylko wzrosnąć! 19 sekund przed końcem piłkę z boku wprowadzał do gry, faulowany wcześniej, Przemek Gworek. Aby uniemożliwić grę jaworznianom, zawodnik gospodarzy Bartosz Czerwonka ewidentnie faulował czekającego na podanie Dawida Grochowskiego. Przewinienia nie odgwizdał jednak żaden z sędziów, pozwalając na przechwyt, łatwe punkty i odzyskanie prowadzenia przez AGH. Potem sędziowie odgwizdali jeszcze kontrowersyjny faul w ataku Maćka Maja, a na zakończenie nie zareagowali na “specjalne” faule naszych zawodników, chcących jeszcze ratować wynik. Po końcowej syrenie – 66:65 dla AZS AGH Kraków. Gra toczy się do dwóch zwycięstw, więc teraz drużyny czeka rewanż. Odbędzie się on w najbliższą niedzielę,13 maja, o godz. 19.00 w Hali Widowiskowo-Sportowej “Centrum” w Dąbrowie Górniczej. Dla kibiców z Jaworzna MCKiS przygotował autokar. O zapisach na wyjazd można przeczytać na stronie www.mckis.jaw.pl.

jacek-wróblewskiJacek Wróblewski
kapitan drużyny

W meczu w Krakowie idealnie sprawdziło się stare bokserskie porzekadło: “Jeśli chcesz pokonać trudnego przeciwnika na jego terenie, musisz go znokautować”. Niestety, tego nie zrobiliśmy i doprowadziliśmy do wyrównanej końcówki, kiedy ciężko wywalczone prowadzenie w skandaliczny sposób zabrali nam sędziowie. Jednak na tym etapie nie możemy patrzeć na arbitrów, tylko na swoją grę. W Krakowie spudłowaliśmy zawstydzającą ilość rzutów wolnych, a nasz atak nie był tak płynny jak w ostatnich meczach. Jeśli to poprawimy w niedzielę, w Dąbrowie Górniczej, to będę spokojny o wynik.

Dawid Grochowski dawid-grochowski
obrońca

Spodziewaliśmy się trudnego meczu w Krakowie, ale świadomość, że AZS AGH w tym sezonie nie przegrał u siebie jeszcze żadnego spotkania, dodawała nam motywacji, aby w końcu to przełamać. Sam mecz miał różny przebieg, ale tego, co działo się w końcówce i jaki wkład w ostateczny wynik mieli sędziowie, nie da się wyrazić żadnymi słowami. Grając w koszykówkę od 15 lat, nigdy nie czułem się w taki sposób oszukany. Sędziowie po prostu odebrali nam zwycięstwo! Mam nadzieję, że w następnych dwóch spotkaniach udowodnimy, że jesteśmy lepszą drużyną i że to nie sędziowie będą decydować o wyniku meczu.

Tekst: Marcin Miłek

Zobacz także: