Wojciech Waglewski jest osobą bardzo twórczą, regularnie wydaje płyty swojego zespołu – Voo Voo, a także bierze udział w innych projektach, jak choćby z zespołem Osjan, wspomaga swoich synów czyli Fisza i Emade, a także udziela się jako dziennikarz w radiowej Trójce.

Czy Wojciech Waglewski jest muzykiem spełnionym?

Oczywiście. Gram od prawie pół wieku muzykę, którą lubię i która nie jest wymuszona potrzebami rynku, to wielkie szczęście, że mam taką możliwość.

To chyba ewenement w naszym kraju, że można być popularnym i nie poddać się komercji?

Zdecydowanie. Zawsze powtarzałem swoim synom, aby szli konsekwentnie swoimi ścieżkami życia, robili to konsekwentnie, nie poddając się fali. I to się sprawdza.

Aby nie zanudzać czytelników wiadomościami ogólnymi na pański temat, bo to wszystko można przeczytać w Internecie…

Tak, tak, bardzo lubię te pytania z cyklu: skąd się wzięła nazwa zespołu Voo Voo…

Otóż to. W takim razie: Co słychać, panie Wojtku?

Dobrze słychać. Mamy już z zespołem materiał na nową płytę, ale w związku z tym, że poprzedni materiał z płyty “7” gra nam się świetnie, a nie dość, że nam się gra, to ludziom chce się dalej na to przychodzić, więc gramy cały czas koncerty. Każdy z występów jest inny, więc bawimy się muzyką na scenie i ciągle coś zmieniamy, bardzo nas to bawi, słuchaczy także. Poza zespołem Voo Voo też się w moim życiu wydarzy coś, o czym na razie nie będę mówił, aby nie zapeszyć. W każdym razie na jesieni wejdziemy do studia i nagramy nowy materiał, płyta powinna się ukazać na przełomie roku.

Był pan dyrektorem festiwalu “Męskie Granie”, nie szkoda panu, że formuła została zmieniona i bardziej skomercjalizowana?

Powiedzmy sobie szczerze, to trasa muzyczna reklamująca piwo, a nie promująca muzykę. Dobór wykonawców nie może być przypadkowy, to obecnie najbardziej znani Trójkowi muzycy. Cieszyłem się, że w ciągu dwóch pierwszych edycji mogłem zaprosić fantastycznych muzyków z potężnym dorobkiem i przypomnieć o nich szerokiej publiczności, na przykład Tomasza Stańkę czy Lecha Janerkę. To była fajna przygoda, ale na czas określony.

Zaangażował się pan mocno w prowadzenie programu radiowego “Magiel Wagli”, gdzie wraz z synem proponujecie słuchaczom podróż przez muzykę, która was inspiruje.

Tak, to świetna zabawa, przy okazji mamy możliwość przekazać słuchaczom trochę innych dźwięków, do których często nie potrafią sami dotrzeć, otworzyć szersze horyzonty i aspekty muzyczne. Przy okazji poszukiwań materiału do audycji sami zaskakujemy się nowościami i oryginalnymi utworami. To mocno inspirujące. Okazało się, że audycja ma bardzo dużą słuchalność, chciałbym to robić dalej, bo dochodzą mnie głosy, a jest ich dużo, że programów z prawdziwą muzyką jest bardzo mało. Radiowa Trójka to jedna z nielicznych stacji, która w dalszym ciągu uczy słuchaczy czegoś nowego. Pomimo zmian i wprowadzenia polityki do stacji, w dalszym ciągu pracują tam tuzy polskiego mikrofonu, Wojciech Mann, Marek Niedźwiedzki czy Piotrek Metz, oni kształtują gust muzyczny kolejnych pokoleń.

To kolejna pana wizyta w Jaworznie

Byłem na tej sali jeszcze przed przebudową, grałem koncert z Martyną Jakubowicz. Bardzo lubię to miejsce (Teatru Sztuk – przyp. red.), panuje na niej świetna atmosfera, chętnie tu wracam. Bylem tutaj także z zespołami Voo Voo i Osjan.

To po następnej płycie Voo Voo zobaczymy się tutaj ponownie?

Jeśli mnie tylko zaprosicie, to bardzo chętnie.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Wojciech P. Knapik

Zobacz także: