Na równe kostki ją połamiemy
i wszystkie dzieci poczęstujemy.

Któż z nas nie lubi czekolady… O słodkim święcie, obchodzonym 12 kwietnia, pamiętano w Klubie “Wega”.

Na gorąco, w tabliczce, w postaci lodów, babeczek, ciasteczek czy cukierków. Wszystkie te postaci można było skosztować na miejscu. Przepustką do degustacji było: napisanie, za co lubi się czekoladę, przeczytanie czekoladowego wiersza, zatańczenie do piosenki Chocolate, wykonanie pracy plastycznej lub odpowiedź na czekoladowe zagadki. Można się było dowiedzieć, skąd pochodzi czekolada, kto ją sprowadził do Europy. Oglądano, jak przyrządzić ją na gorąco. Poznawano kakaowe ciekawostki. Obecnie brązowy smakołyk kojarzy nam się ze słodyczą, chociaż nie zawsze tak było. W języku Azteków słowo to oznaczało gorzką wodę. M&M’sy po raz pierwszy wyprodukowano w Stanach Zjednoczonych w 1941 roku na potrzeby armii, by poprawić morale żołnierzy i dodać im energii na polu walki. A największa czekolada wpisana w 2012 roku do Księgi Rekordów Guinessa ważyła prawie 6 ton. Okazało się, iż dzieci wiedzą, że czekolady nie trawią zwierzęta, chociaż im smakuje. Jedna tabliczka może być zabójcza dla psa.

Były też wyzwania – popularne wśród młodzieży tzw. “challenge”. Trzeba było bez skrzywienia zjeść kostkę z zawartością 99 % kakao, z nadzieniem miętowym, z chili – co stanowiło dla niektórych nie lada wyczyn.

Podziękowania za pomoc w przygotowaniu czekoladowego święta należą się Marii i Radosławowi Madera oraz Januszowi Ciołczykowi.

Zobacz także: