Tegoroczni maturzyści mają wyjątkowo trudno. Najpierw przez kilka tygodni ważyły się ich losy w związku ze strajkiem nauczycieli. Niemal do końca nie było wiadomo, czy pedagodzy zdecydują się wystawić oceny i odbyć rady pedagogiczne, czy też nie.

Dla młodych ludzi sprawa była wyjątkowo pilna i ważna, bo od postawy i działań nauczycieli zależało to, czy na czas zostaną abiturientami i będą mogli przystąpić do egzaminu dojrzałości, który otworzy im furtkę do dalszej nauki na studiach wyższych. Poziom emocji, podgrzewanych dodatkowo systematycznie przez wypowiedzi związkowych działaczy, osiągał najwyższe wartości. Trudno było oprzeć się wrażeniu, że los maturzystów stał się kartą przetargową dla stron sporu. Na szczęście po kilku tygodniach takiego przeciągania liny, w odpowiednim dla maturzystów momencie, sprawa się rozwiązała. Nauczyciele zawiesili strajk, wystawili oceny, przygotowali świadectwa ukończenia szkół.

Wydawało się, że teraz już wszystko powinno pójść gładko. Można przewrotnie stwierdzić, że ta sytuacja przyniosła maturzystom naukę lepszą niż te, które odbywają się zazwyczaj w szkolnych salach. Przyspieszona lekcja z dorosłości i radzenia sobie ze stresem była już za maturzystami. Niestety, w tym roku wszystko musi być chyba bardziej skomplikowane.

Mimo zawieszenia strajku i uporządkowania spraw formalnych, związanych z egzaminem dojrzałości, w wielu szkołach matury rozpoczęły się z opóźnieniem. Powodem były maile, które rano odebrali dyrektorzy ponad sześciuset szkół w całym kraju. Autorzy internetowej korespondencji informowali mianowicie o bombach podłożonych rzekomo w siedzibach szkół. W Jaworznie takie sytuacje również miały miejsce. Służby uwijały się błyskawicznie, by zgodnie z procedurą sprawdzić budynki i umożliwić maturzystom zdawanie egzaminu. Donosy o bombach na szczęście nie potwierdziły się, ale dodatkowego stresu, pośpiechu i nerwów nie dało się oczywiście uniknąć.

Maturzystom pozostaje mieć nadzieję, że wyczerpali już swój limit trudności i przynajmniej rekrutacja na wymarzone studia okaże się już tylko czystą formalnością. Powodzenia!

Felieton: Grażyna Dębała

Zobacz także: