Prezydent Paweł Silbert o szkole muzycznej, przebudowie Centrum, budowie żłobka i zbijaniu kilogramów

Panie prezydencie, jak pana osobiste postanowienie noworoczne, na którym skończyliśmy ostatnią rozmowę w styczniu?

Pyta pan o dietę i moją determinację? Trwam w postanowieniu (śmiech). Stosuję się do zaleceń dietetyka, choć nie jest łatwo przejść obok wielu rzeczy, które do tej pory sprawiały dużą przyjemność dla podniebienia. Gubię kilogramy i dobrze się z tym czuję.

To jaki jest cel i skąd taka determinacja?

Powinienem zgubić 20 kilogramów, do połowy z tego niewiele już brakuje. Jestem zaskoczony tym, że nie chodzę głodny, a widać efekty wprowadzonej diety. Oczywiście, wyrzeczenia też są. Najważniejsze żebym czuł się lepiej bez zbędnego bagażu (śmiech), wiosną zaczynam aktywniejszy, bardziej sportowy tryb życia.

Terenów do rekreacji pewnie nie zabraknie, muzyka też jest panu bliska – co dalej ze szkołą muzyczną?

Szkoła muzyczna I stopnia zostaje w dotychczasowym budynku w Osiedlu Stałym. Uwzględniłem głos grona pedagogicznego i ta decyzja już zapadła. Nieprzypadkowo to my wywołaliśmy dyskusję na temat przyszłości tej cennej dla miasta placówki. Chcemy poprawić warunki w szkole muzycznej i sprawić, by znalazła naprawdę godne miejsce, bo na to absolutnie zasługuje.

Sprawa nie przeszła bez echa na styczniowej sesji rady temat był bardzo szeroko omawiany.

Zwróciłem się do radnych z propozycją, aby z porządku obrad wycofać punkt o zamiarze przeniesienia szkoły muzycznej do ZSO na Podłężu i porozmawiać o tym dłużej w informacji międzysesyjnej. To naturalne, że trzeba objaśnić, na czym zmiany miałyby polegać, a projekt uchwały był wstępem do dyskusji czy radni w ogóle widzą ten pomysł.

Odbyło się również spotkanie z gronem pedagogicznym szkoły muzycznej.

W piątek, po sesji, spotkaliśmy się w szkole w Osiedlu Stałym, aby porozmawiać o tej propozycji. Część nauczycieli była wcześniej na wizycie w ZSO, oglądali pomieszczenia w skrzydle, które byłoby przeznaczone pod działalność szkoły muzycznej. Gwarantowaliśmy, że sale, ubikacje, korytarze zostaną wyremontowane – do pozyskania były również środki zewnętrzne na ten cel. Sale byłyby wygłuszone i przystosowane do zajęć muzycznych. Bazuję tu na wiedzy fachowca, muzyka z krwi i kości – kierownika Referatu Kultury i Sportu w Urzędzie – Romana Jońcy, który doradzał m.in. NOSPR-owi w Katowicach w zakresie akustyki.

Dlaczego nie chciano się zgodzić na takie przenosiny?

Zastrzegam, że szanuję taką decyzję i cieszę się, że to spotkanie z gronem pedagogicznym było bardzo konstruktywne. Wątpliwości, które się pojawiły, są w zasadzie nie do rozwiązania, nie wybudujemy nowej auli koncertowej na 300, 400 osób. Poczyniliśmy ogromną inwestycję w Młodzieżowym Domu Kultury i tam młodzi adepci sztuki muzycznej mogą się realizować podczas koncertów. Marzeniem nauczycieli jest to, by szkoła była w pełni samodzielna i autonomiczna, jednak w obecnej sytuacji, patrząc na demografię i sieć szkół, niemożliwe jest wybudowanie nowego budynku szkoły muzycznej. To koszt oscylujący w granicach kilkudziesięciu milionów złotych.

Są przewidywane jakieś dalsze kroki, rozmowy, spotkania?

Po naszym ostatnim spotkaniu odczułem zrozumienie dla naszych chęci poprawienia warunków szkoły muzycznej. Nauczyciele mieli jeszcze raz wybrać się do ZSO na Podłężu – pełną otwartość wykazała pani dyrektor Marta Figura i umówiliśmy się, że dostaniemy odpowiedź od grona pedagogicznego. Kadra szkoły muzycznej nie widzi przenosin w to miejsce. Akceptuję to, choć trochę żałuję, że nie popatrzono na tę propozycję jak na szansę. Nie będziemy jednak robić niczego na siłę i wbrew woli zainteresowanych. Zdanie nauczycieli było wiążące, ponieważ to oni mają najlepsze rozeznanie i wiedzą, jak szkoła funkcjonuje oraz jakie ma potrzeby, dlatego też nie rozpoczynaliśmy rozmów z rodzicami. Będziemy się przyglądać nowym możliwościom i rozmawiać o nich w przyszłości z gronem pedagogicznym i rodzicami uczniów.

Jakie są dalsze zapatrywania na sprawy edukacyjne w mieście?

Demografia jest nieubłagana. Czasy bardzo licznych naborów do szkół to już historia. Jeszcze długo będą nas dotykać skutki niżu demograficznego, a co za tym idzie niższa subwencja oświatowa i rosnące koszty po stronie gminy. Mimo tego że nie żałujemy pieniędzy na oświatę – jest to największa pozycja w budżecie miasta – musimy racjonalizować te wydatki. Zastanawiamy się nad tym, pracujemy na analizach i danych, aby racjonalnie gospodarować pieniędzmi.

Sporo ostatnio rozmawialiśmy o inwestycjach, cieszy pana widok Centrum?

Podchwytliwe pytanie. Cieszy mnie to, że po latach przygotowań, aplikowania o środki przebudowa najważniejszych elementów projektu Miejskiego Centrum Integracji Transportu już się rozpoczęła. W miejscu inwestycji widzimy zagrodzone duże połacie terenu, przy hali stanęła już konstrukcja i trwają prace nad elewacją. Kolejne miejsca będą wygradzane, aby następni wykonawcy mogli przystąpić do kolejnych robót. Od razu zastrzegę, utrudnienia też mnie mocno dotyczą. Zwłaszcza zmieniona organizacja ruchu na ulicach Grunwaldzkiej z Kolejową.

Mieszkańcy pytają, czemu to wszystko dzieje się naraz.

Nie jest to ani moje, ani moich współpracowników widzimisię. Wynika wprost z przydziału środków unijnych na zadania i rozstrzygnięć przetargowych oraz z terminów rozliczenia się z efektów przed instytucjami europejskimi. Późne programowanie środków i długie procedury powtarzanych przetargów spowodowały taką kumulację prac. Dobra wiadomość jest taka, że wykonawcy wzięli się ostro do pracy i ten krajobraz, który widzimy, codziennie się zmienia.

Podobają się panu mieszkania w Sferze? Tak powinno teraz wyglądać budownictwo mieszkaniowe w mieście?

Osiedle Sfera JTBS-u ze względu na swoje atrakcyjne położenie jest miejscem, które będzie przyciągać mieszkańców. To widać po pierwszym etapie, a w tym roku kolejni mieszkańcy otrzymają klucze do swoich nowych mieszkań. Układ budynków i samych mieszkań jest ciekawy, pomieszczenia są przestronne, dobrze doświetlone, wydają się być wygodne. Po rozdaniu kluczy odwiedziłem budynki i rozmawiałem z nowymi lokatorami Sfery. Ich pozytywne opinie i radość są dla mnie najlepszą rekomendacją, że inwestycja jest sukcesem. Zaraz po części oficjalnej zaobserwowałem miły widok – pod domy zaczęły podjeżdżać ciężarówki ze sprzętami, ludzie od razu zaczęli się meblować w swoich nowych mieszkaniach.

Jesteśmy też po spotkaniu z rodzicami w sprawie żłobka. Temat był mocno podnoszony w mediach, jak obecnie wygląda sytuacja?

Zainteresowanie medialne jest dla mnie zrozumiałe, starania rodziców również. Żłobek był zapowiedziany i nadchodzi czas, kiedy nasza obietnica zostanie zrealizowana. Paru lokalnych polityków postanowiło ogrzać się przy tym temacie, trochę z politowaniem obserwowałem, jak wyrywali sobie ordery i zasługi (śmiech). My robimy swoje, po konsultacjach z przedstawicielami wnioskodawców obywatelskiego projektu uchwały żłobkowej i z rodzicami mamy wspólny kierunek na politykę prorodzinną. Jesteśmy wdzięczni, że zaistniała dobra wola rodziców, że się porozumieliśmy i kolejne elementy programu “Jaworzno Wspiera Rodziny” wypełniają się treścią i działaniami. Nasz projekt utworzenia żłobka publicznego został pozytywnie oceniony i uzyskał dofinansowanie z rządowego programu Maluch Plus – maksymalną kwotę 600 tys. zł.

To świetna wiadomość, dziękuję za rozmowę.

Tekst: RED

Zobacz także: