Styczniowy Mikołaj

Lata czterdzieste i pięćdziesiąte. Przygotowania do świąt, a szczególnie zdobycie choinki było nie lada wyczynem. Sztucznych nikt jeszcze wtedy nie wymyślił, a prawdziwą trzeba było przywozić z lasów Podbeskidzia. I to te drzewka docierały do Jaworzna nielegalnie, tajnymi sposobami. Najczęściej chowano w dziwnych miejscach w lokomotywie. Najpewniejszym był tender.

Innym wspomnieniem związanym ze świętami był święty Mikołaj. Ten grudniowy nie był jeszcze tak bardzo popularny i nie wpisał się w kalendarz imprez dla dzieciaków. Ale bardzo oczekiwano Dziadka Mroza, który pojawiał się później niż grudniowy roznosiciel prezentów. Był bardzo sympatyczny i mocno przypominał Mikołaja. Nie podrzucał ukradkiem prezentów pod poduszkę, a wręczał do ręki otoczony gromadką ślicznie odzianych Śnieżynek. Był chyba przysłany gdzieś z dalekiej Syberii przez dobrego wujka Stalina, bo zawsze przynosił między innymi egzotyczne owoce niedostępne dla Mikołaja.

Źródło: Bartłomiej Cieszyński, Jaworzno minione

Miasto na starych fotografiach

kino-sasanka

Zobacz także: