Rodzice od pewnego czasu bacznie obserwują spór pomiędzy domagającymi się podwyżek nauczycielami a stroną rządową. Media huczą, zwłaszcza te społecznościowe, a cała ta akcja coraz bardziej zaczyna przypominać słabo napisaną telenowelę. Rząd proponuje jakieś rozwiązania, związkowcy chcą negocjować, ale jednocześnie nie chcą ustępować.

Swoje zdanie wyraża opinia publiczna, która zdaje się być coraz mniej przychylna samym protestującym. Z jednej strony każdy rozsądnie myślący człowiek powie, że nauczyciele powinni o wiele więcej zarabiać. Że to praca odpowiedzialna, powinna być prestiżowa. Że oddajemy swoje pociechy ciałom pedagogicznym na długie lata i chcemy, żeby te ciała były jak najlepsze. I że szkoła ma wielki wpływ na kolejne pokolenia. I to wszystko prawda! Każdemu powinno zależeć na jak najwyższym poziomie nauczania. Takim, który zagwarantuje naszym dzieciom dobry start, niezależnie od wybranej przez nie drogi zawodowej.

Wiele jednak mówi się o tym, że nasz system jest mało efektywny, wymaga gruntownej naprawy. Związkowcy wychodzą zresztą z hasłem “Protestujemy, bo zależy nam na przyszłości edukacji”. To założenie z wszech miar szlachetne. Pytanie tylko, czy jest w pełni wiarygodne w przededniu ogólnopolskiego strajku. W postulatach związkowców trudno doszukać się takich, które miałyby naprawiać system nauczania. Bo przecież samo podniesienie pensji (z pewnością potrzebne) wcale nie musi gwarantować, że system nauczania się poprawi.

Może protestujący, żeby uwiarygodnić swoje argumenty, powinni równie gorliwie jak podwyżek, domagać się właśnie poprawy systemu? I zaproponować realne rozwiązania, nie jedynie grozić strajkiem, który w głównej mierze może dotknąć uczniów. Rodzice to widzą, a ich wsparcie dla tak prowadzonego protestu zdaje się maleć. Wygląda na to, że samorządy
ostatecznie jakoś poradzą sobie z tym zamieszaniem. Odbędą się też, choć nie bez przeszkód, egzaminy gimnazjalne i ósmoklasistów. Rząd w końcu pewnie też dogada się ze związkowcami. Tylko czy wizerunek nauczycieli na tym wszystkim nie straci?

Tekst: Dawid Litka

Zobacz także: