Tydzień upływa pod znakiem szczytu klimatycznego odbywającego się w Katowicach. I Barbórki. Przypadek? Nie sądzę.

Przywódcy państw przyjechali do stolicy regionu i od razu zauważono, że w Katowicach węgiel czuć w powietrzu. To dla nas, mieszkańców regionu, żadna nowość, bo wiadomo wszem i wobec, że u nas widać, czym się oddycha. Przybysze z egzotycznych krajów, uczestniczący w szczycie, wykupili natychmiast w okolicznych marketach zapas słoików, aby nabrać powietrza i pokazać w swoich rodzinnych stronach, bo nikt by nie uwierzył.

Szefa ONZ w rezydencji prezydenckiej w Wiśle podjął prezydent Andrzej Duda. Podczas spotkania głowa państwa miała na sobie marynarkę z góralskimi zdobieniami, co zostało odebrane jako powrót Janosika oraz podwyższenie podatków i innych danin pobieranych przez państwo. Polski prezydent zabłysnął także wypowiedzią podczas otwarcia COP24. Andrzej Duda ogłosił uczestnikom szczytu klimatycznego w Katowicach, że energetyka oparta na węglu “nie stoi w sprzeczności z ochroną klimatu i z postępem w ochronie klimatu”.

Ucieszył się mój sąsiad, oj ucieszył. I to niejeden sąsiad, a kilku naraz! Wjeżdżając wczoraj wieczorem w rejony Starej Huty, zobaczyłem, jak radośnie puszczają do siebie znaki dymne, tocząc tym samym dywagacje na temat ograniczenia pyłów w atmosferze. Po krótkiej wymianie zdań nie było już wiadomo, czy chodziło o ograniczenie czy o największą emisję, bo jednej pani wszystko się poplątało i dorzuciła do węgla jak zawsze nieco lakierowanego drewna, bo miała go dużo, a syn w Ikei pracuje, więc znosi jakieś resztki.

A tak poważnie…
Szczyty klimatyczne ONZ to globalne konferencje,  podczas których negocjowane są działania na rzecz polityki klimatycznej. W niedzielę rozpoczęła się międzynarodowa konferencja w Katowicach COP 24. Polscy politycy i urzędnicy muszą w tych dniach zacisnąć zęby, aby choć na chwilę pokazać, jak dbają o środowisko i planetę. No, to teraz kilka ciekawostek związanych z tym wydarzeniem. Nasz minister środowiska postanowił zamanifestować troskę o klimat. Zamiast rządową limuzyną, dotarł na miejsce niewielkim elektrycznym samochodem. Auto pochodzi z ekologicznej floty Lasów Państwowych. Na szczyt poświęcony ochronie klimatu nie wypadało po prostu zajechać z pełnym fasonem, czyli paliwożerną rządową limuzyną BMW.

Jednym z głównych tematów spotkania jest ograniczenie emisji gazów cieplarnianych i pyłów zawieszonych. Jak wiadomo, ograniczenie węgla jako paliwa może dużo zmienić w tej dziedzinie.
No i pewnie dlatego jednym z głównych sponsorów szczytu jest… Jastrzębska Spółka Węglowa. Jak to stwierdził jeden z eurodeputowanych, należący do Partii Zielonych: “Robienie z przemysłu węglowego i gazowego sponsorów rozmów klimatycznych ONZ to tak, jakby pozwalać przemysłowi tytoniowemu sponsorować konferencję antynikotynową. Zagraniczne media już kpią, że partnerami szczytu klimatycznego są państwowe spółki, które należą do największych trucicieli środowiska, wiodących producentów koksu w Europie. Sam szczyt odbywa się w mieście słynącym ze smogu”.

Problemem wielkich konferencji, poświęconych ochronie klimatu i emisji CO2, jest to, że paradoksalnie same wydarzenia przyczyniają się do emisji gazów cieplarnianych. Przeciętny delegat na szczyt w Katowicach pokona kilka tysięcy kilometrów samolotem lub kilkaset pociągiem. Kiedy zdejmie czapkę, szalik i płaszcz, to wyłoży papiery na stoliku w wielkiej sali ogrzewanej przez pobliskie elektrociepłownie. Są one opalane węglem, a właśnie spalany węgiel jest powszechnie uważany za głównego sprawcę globalnego ocieplenia. 30 tys. delegatów, debatując przez dwa tygodnie o zmianach klimatu, wyprodukuje łącznie 55 tys. ton CO2. Czy to dużo? Liczba odpowiada emisji gazów cieplarnianych przez elektrownię w ciągu 12 godzin.

I tak podsumowując, to szczyt nic nie zmieni. O ile mieszkańcy bogatszych krajów mają prościej, bo stać ich na mniejszą emisję, to jak moich sąsiadów, którzy mają jakieś nikłe dochody, zmusić do opalania gazem? Albo do docieplenia domu? Programy pomocowe w tej materii może i umożliwią zakup nowego urządzenia grzewczego (o ile sprawa własności jest uregulowana, w co wątpię), ale gazu już nikt tanio nie da. Węgiel dalej najtańszy. Albo meble i śmieci zebrane gdzie popadnie. I może Straż Miejska walić mandaty po 500 zł, bo i tak nikt tego nie zapłaci, bo z czego…

Tekst: Wojciech P. Knapik

Zobacz także: