Osobiście lubię to piłkarskie święto, od zawsze byłem fanem futbolu, ale tego w skali międzynarodowej (w co wchodzi też klubowa piłka nożna na poziomie europejskim), nie trawię natomiast krajowej ligi i nikt mnie nie zmusi, abym obejrzał mecz naszej Ekstraklasy. Pewnie to trauma
z czasów Szczakowianki grającej w najwyższej krajowej klasie rozgrywkowej i to przez cały rok. Cuda, jakie się wtedy działy, są nie do uwierzenia i słynny film “Piłkarski poker” z genialną rolą Janusza Gajosa był przy tym bułką z masłem. Szkoda, że takie właśnie wspomnienia zostały po tej krótkiej piłkarskiej przygodzie w naszym mieście, zamiast wspomnień o fantastycznych meczach i pięknych bramkach. Dziś nie ma szans na wysoką pozycję jaworznickich drużyn w piłkarskich rozgrywkach na wysokim szczeblu, bo związane jest to z poważnymi pieniędzmi, a sponsorów
nie widać. Patrząc zresztą na tabelę Ekstraklasy, od lat przewijają się te same drużyny, a wyznacznikiem tego jest mamona.

Sprawa dotyczy całego sportu zawodowego, wszystko jest po prostu biznesem. Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, ale według rankingu najdroższych piłkarzy świata odstępne wynosi nawet… 886 milionów funtów, czyli bagatela 4,3 miliarda złotych! I mówimy tu o jednym tylko piłkarzu. Są to pieniądze tak niewiarygodne, że aż niemoralne. Jaki musi więc być biznes na wszystkich kontraktach reklamowych, sprzedaży
wizerunku czy produkcji licencjonowanych gadżetów, że to mogłoby się opłacić? Mówimy tu jednak o odstępnym, ale kontrakty sprzedażowe, opiewające na np. 200 milionów funtów (oferta za walijskiego snajpera Garetha Bale’a) też robią niemałe wrażenie. Przy tym wszystkim nasze polskie podwórko transferowe to bieda z nędzą i zgrzytanie zębami, że w klubowych rozgrywkach jesteśmy w czarnej… dziurze.

Na szczęście kilku sprytnych chłopaków pokazało, że grać potrafią i przed nami co najmniej trzy mecze na mistrzostwach. Tym razem nie ma
szumnych zapowiedzi, jak kilka lat temu, kiedy z przytupem nasze chłopaki pojechały do Korei i dostały sromotny łomot. Przyzwyczajono nas, że na imprezach o tej randze jak mistrzostwa świata czy Europy, nasi rozgrywają trzy mecze: otwarcia, o wszystko i o honor. Ten ostatni udaje się czasem wygrywać. Mam nadzieję, że tym razem tak nie będzie i wyjdziemy z grupy.

Przez te mistrzostwa musiałem zamontować antenę i odpalić TVP. Od 14 lat wzbraniałem się przed posiadaniem telewizji jakiejkolwiek, uważając ją za stratę czasu. Wystarczyło, że widziałem, co w niej się nadaje, kiedy od czasu do czasu wpadałem do znajomych czy rodziny. A tu w poniedziałek odpaliłem antenę i od razu trafiłem na Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu.
Zdziwiłem się nieco, bo kiedyś było to wydarzenie weekendowe, ale po chwili zobaczyłem, czemu poniedziałek – bo to był dzień z muzyką alternatywną. Zacząłem oglądać i… odjechałem. Pozytywnie! Ambitna muzyka, rock z jazzem, swingiem, kontrowersyjnymi brzmieniami i aranżacjami. Wszystko na żywo, chwilami porywająco, chwilami dziwnie a chwilami ciekawie.
Co za widowisko! Żadnych Margaretek, Skarbeczkuniów czy Sepsy. O ile zeszłoroczny blamaż opolski z Janem Pietrzakiem i Zenkiem Martyniukiem był dla mnie kompletnie odpychający, to poniedziałkowy tegoroczny koncert sprawił, że dawno festiwal nie brzmiał tak świeżo i oryginalnie. Nawet niewielkie fałsze wokalne, wynikające zapewne ze stresu wykonawców, niejednokrotnie po raz pierwszy występujących na tak dużych scenach i na żywo w ogólnopolskiej TV, nie przeszkadzały. Wręcz przeciwnie, dodawały smaczku, bo widać i słychać było, że nic nie jest grane z playbacku. Można? Można!

A wracając do piłki, dziś znajoma skwitowała zbliżającą się imprezę: Tak w nawiązaniu do zbliżającego się mundialu. Nasuwa mi się pytanie, co mężczyźni widzą w tym sporcie? Jak to możliwe, że 22 biegających za piłką facetów potrafi przykuć do fotela miliony fanów? Może to niekoniecznie temat na felieton, ale chciałabym, żeby ktoś kiedyś mi to wyjaśnił, bo za cholerę tego nie rozumiem. Ps. A co mamy? Mistrzostwa świata czy Europy?

Odpowiem tak: my mężczyźni nie pytamy, o co chodzi z kosmetykami po 300 zł, zakupem miliona butów, gdy szafy pełne i z oglądaniem “M jak Miłość” lub robieniem decoupage’u. Jakoś ten miesiąc przeżyjecie, drogie panie, przecież nas kochacie. A mistrzostwa w końcu tylko raz na dwa lata. 🙂

Tekst: Wojciech P. Knapik

Zobacz także: