Tegoroczne obchody Święta Niepodległości miały wiele wymiarów. Oj, wiele..

Z jednej strony wielobarwna wielka impreza, podniosła i radosna, pięknie zilustrowana wydawnictwami, koncertami i wieloma wydarzeniami towarzyszącymi, z drugiej opinia publiczna kipiała od podziałów politycznych, przepychanek medialnych i opluwania się w internecie. Przykro to było czytać, a nie dało się niestety przejść obojętnie obok całego zamieszania.

Nie wchodzę w dyskusje polityczne, religijne, w przepychanki w internecie. Kiedyś wchodziłem i później ciężko to odchorowywała moja psychika, posunąłem się też wielokrotnie za daleko w swoich wypowiedziach, czego żałuję. Od kilkunastu lat mogę stawać w obronie atakowanych niesłusznie osób, potępiać uprzedzenia i ksenofobię, ale na pewno nie będę nikogo atakował za jego poglądy polityczne czy też podejście do wiary. I o to samo proszę moich interlokutorów, ale mam wrażenie, że ilość nienawiści w narodzie jest tak wielka, że nie ma na kim tego wyładowywać. Nie mamy naturalnego wroga, takiego jak mieli nasi przodkowie, żyjemy na szczęście w demokratycznym kraju, rządzonym przez wybranych w powszechnych wyborach ludzi, niezależnie czy nam się ten wybór podoba czy nie. Piszę tu o akcjach pt. “Duda nie jest moim prezydentem” itp. Jeśli nie jest twoim prezydentem, geniuszu, to znaczy, że nie jesteś Polakiem, bo w końcu to demokracja pozwoliła sprawować tej osobie najwyższy urząd w państwie. Czy to takie trudne? Nie musimy przepadać za kimś, ale szanujmy demokrację właśnie, bo to o nią walczyli nasi przodkowie. Kawał mojej rodziny zginął w II wojnie światowej, w zasadzie nie było rodziny, która by wtedy nie oberwała. Ludzie walczyli o obalenie poprzedniego ustroju. Chyba wystarczy?

Przy okazji takich rocznic, każdemu udziela się w jakiś sposób podniosła atmosfera. Dzieje się tak co roku przy okazji rocznicy Powstania Warszawskiego. I wtedy warto zastanowić się nad symbolicznym “Pamiętamy”, bo czasem wydaje mi się, że to tylko wyświechtany frazes.

A jest co pamiętać i być wdzięcznym. Mamy niewiarygodnie wielkie szczęście żyć w tych czasach, możemy spokojnie pracować, uczyć się, nie cierpimy głodu, nie mamy realnego zagrożenia wiszącego nad głową. Możemy cieszyć się pierdołami. Beztrosko bawić, podróżować po całym praktycznie świecie i nie czuć już kompleksu bycia Polakiem. To naprawdę ważne.

Zazwyczaj moje felietony nie mają w sobie tyle powagi. Na dziś też kończę, ale zostanę jeszcze przy 11 listopada.

Tak dziś pomyślałem, że zdobyczą wolności jest też handel internetowy. Jeszcze kilka lat temu nieśmiało raczkująca dziedzina dziś jest rzeczą tak oczywistą jak śmierć, podatki i hymn w wykonaniu sióstr Godlewskich (swoją drogą, jak można mieć takie parcie na szkło i tak pomieszane pod kapeluszem?).

Co roku 11 listopada, w nasze święto narodowe Chińczycy obchodzą Święto Singla. Nie wiem, jak do tego dorobili ideologię, że jest to jeden z najważniejszych dni handlowych w branży elektroniki użytkowej i nie tylko. Po prostu single muszą się jakoś dopieścić zakupami, bo jeśli nie ma ich kto, to chociaż Chińczyk da poważny rabat. Największa platforma zakupów hurtowych w Chinach, czyli Alibaba (AliExpress to detaliczny odłam), tylko w ciągu jednego dnia zrobiła obrót w wysokości… 31 MILIARDÓW DOLARÓW. To nie są pomylone dane, takie właśnie zakupy zrobiono w tym jednym medium. To na złotówki około 117 miliardów. Czyli prawie 1/3 budżetu rocznego Polski… Kwoty są niesamowite i pokazują, jak dużo w obecnych czasach wydajemy na nowinki technologiczne.

Dodam jeszcze, że tego dnia chińskie sklepy odwiedziło prawie 12 milionów Polaków. Czyli nasz rodzimy handel sklepowy leży i kwiczy, a internetowy szaleje. Przekonamy się pewnie o tym, gdy zaleją nas zamówione towary (pewnie przed świętami), co będzie widoczne na Allegro.

Co jest ciekawostką, Chinami dalej rządzi ustrój komunistyczny, co nie przeszkadza im na bycie potęgą kapitalistyczną. Światowa produkcja praktycznie nie ma szans przy takiej masowej i taniej sile roboczej, jaką posiada ten kraj. Oczywiście mało kogo obchodzi sposób traktowania takich pracowników, bo liczy się przecież zysk, a nie człowiek. Wrzucane do sieci filmiki czy informacje, w jakich warunkach topowy sprzęt jest produkowany przez dzieciaki, na nikim nie robi wrażenia. Takie to chamskie czasy konsumpcji i rządów mamony. Strażnicy demokracji, amerykanie, wiedzą to najlepiej i świetnie urządzają po swojemu wolne wybory. Ale tylko w krajach, które mają złoża ropy.

Felieton: Wojciech P. Knapik

Zobacz także: