Dzień Matki, wyjątkowe święto tuż-tuż. Postanowiliśmy sprawdzić, jak wygląda dzień pełnoetatowej mamy, takiej, która wychowuje nie jedno, nie dwoje, ale aż pięcioro dzieci. Beata i Arkadiusz Miaziowie mają czterech synów i córkę. Zgodnie twierdzą, że rodzina to prawdziwy skarb.

Łukasz ma 18 lat, Bartosz 15, Piotr 13, Ania 8. Najmłodszy Leon ma prawie 3 latka – wylicza pani Miazio.

To właśnie z najmłodszą pociechą przyszła na spotkanie z nami. Udało się jej znaleźć chwilę, by opowiedzieć, jak wygląda jej wypełniony po brzegi zajęciami dzień.

Pobudka codziennie o godz. 6.00. Kawa, by się obudzić, i do roboty! -relacjonuje.  Biorę się za przygotowanie dzieciom śniadania i ubrań do szkoły. Później budzę je po kolei. Pilnuję, by wstały, poszły do łazienki, ubrały się, spakowały. Gdy jesteśmy gotowi, zbieramy się na autobus. Jeśli się nie wyrobimy na czas, spóźniamy się do szkoły (śmiech). Co prawda zdarza się to rzadko, ale jednak czasami tak jest – przyznaje.

Gdy starsze pociechy mają już lekcje, w tym czasie pani Beata zostawia najmłodszego synka u babci lub cioci. Bowiem choć jest mamą na pełen etat, ma jeszcze inne obowiązki. Pracuje w miejskich wodociągach. Jest też prezesem Związku Dużych Rodzin 3+ w Jaworznie.

Pracuję zawodowo, a później odbieram Leona od babci, robię zakupy i lecę do domu, by posprzątać i zrobić obiad. W tym czasie syn odbiera siostrę ze szkoły i gdy wracają, mają już na stole ciepły posiłek – opowiada pani Beata. Po obiedzie odrabiamy lekcje. Jeśli jest ładna pogoda, idziemy też na spacer. Jeśli jest zimno i leje, siedzimy w domu. Wymyślamy wtedy dzieciom różne gry, zabawy lub inne zajęcia, by się nie nudziły – opisuje rodzinne popołudnia.

A kiedy mama ma czas dla siebie? Na to pytanie pani Beata wybucha gromkim śmiechem.

Czas dla siebie?! A co to takiego? – żartuje. Chyba około 21.30-22.00. Ale wtedy jestem już bardzo zmęczona i kładę się spać – kwituje.

Jak jednak podkreśla, jest to dobre zmęczenie.

Bo fajnie jest być mamą i nigdy bym z tego nie zrezygnowała – zaznacza.

Oczywiście, bywają dni, gdy mocno odczuwa zmęczenie i ma ochotę zamknąć się w łazience, aby nikt nie miał do niej dostępu. Szybko jej jednak to przechodzi.

Gdy moje dzieciaki będą już duże, w końcu naprawdę odpocznę – mówi ze śmiechem.

Uważa, że posiadanie wielodzietnej rodziny ma wiele barw, a bycie matką jest czymś wyjątkowym. I dodaje, że macierzyństwa trzeba się nauczyć.

To nie przychodzi ot tak, po prostu – zaznacza. Ważne jest w tym wszystkim, by dziecko czuło obecność rodzica, bliskość, zrozumienie, by zawsze miało się do kogo zwrócić z problemami, przytulić. By wiedziało, że może na nas liczyć w każdej sytuacji – podkreśla.

Zawsze chciała mieć kilkoro dzieci, zwłaszcza że sama ma czwórkę rodzeństwa.

Podziwiam moich rodziców za to, jak oni dawali sobie z nami radę – podkreśla.

Ale wydaje mi się, że kiedyś żyło się inaczej, było lżej. Mama i tata mieli więcej czasu dla swoich pociech, choć też pracowali i mieli różne inne obowiązki. Moja mama miała nawet czas na swoje hobby, rozwiązywała krzyżówki, lubiła pogaduchy z koleżankami. Dzisiaj życie to nieustanna gonitwa, w której i my musimy brać udział – porównuje.

Pełnoetatowa mama przewodzi też związkowi rodzin wielodzietnych. Razem z innymi rodzicami, organizuje różne imprezy i wyjazdy. Na przykład na Dzień Dziecka była wycieczka do
Mszany Dolnej.

Staramy się, aby nasza organizacja coraz prężniej działała. W naszym związku jest aktywnych kilkanaście rodzin. Zachęcamy też innych, by przyłączyli się do naszego grona – podkreśla Beata Miazio.

Tekst: A Z-H

Zobacz także: