Maciej Maleńczuk

Wokalista i gitarzysta rockowy, autor tekstów, osobowość telewizyjna. Znany z zespołów Homo Twist, Pudelsi, przez lata nazywany “bardem Krakowa”. Uważany jest za jednego z najbardziej kontrowersyjnych i awangardowych artystów muzycznych. Wystąpił dla jaworznickiej publiczności 16 marca w Młodzieżowym Domu Kultury, a po koncercie, specjalnie dla Czytelników “Pulsu Jaworzna” opowiedział o początkach swojej kariery muzycznej i piosenkach w języku jidysz.

Ma pan wykształcenie zawodowe, a jest muzykiem. Skąd te umiejętności – gra na gitarze, wokalistyka?

Blues jest zarezerwowany dla ludzi prostych. Ktoś po akademii muzycznej, obeznany z twórczością muzyków klasycznych, nie będzie tak dobrze czuł tego klimatu, żyje w innym świecie. Prosty człowiek, robotnik, który gdzieś sobie pracuje, jakoś sobie żyje, rzuciła go dziewczyna, chce wyrazić swój ból za pomocą piosenki. Sam się uczyłem grać i zacząłem od bluesa, bo te wszystkie emocje, niezadowolenie chciałem wyrazić muzyką. Blues to muzyka człowieka prostego, który ma kłopoty (śmiech).

No to porozmawiajmy o tych kłopotach. Powtarzanie klasy szóstej, bunt w szkole średniej i odmowa służby wojskowej, skutkiem której było więzienie. Kłopoty pana nie omijały?

Uważam, że do pewnego stopnia to była jedna, wielka intuicja moja. Znając swój charakter, gdybym poszedł do wojska i tam poddałbym się przez jakiś czas gnębieniu, nie pozwoliłbym sobie na to, nie zgadzałbym się na takie traktowanie. Gdybym był w tym wojsku i “dał komuś w mordę”, dostałbym wyrok co najmniej trzy lata i jeszcze musiałbym wrócić do wojska, a tak siedziałem w więzieniu niecałe dwa lata. Wydaje mi się, że to była moja intuicja, taki wybór. W tamtych czasach chciałem ponieść cierpienie, a wtedy wszyscy porządni ludzie siedzieli w więzieniu czy to naznaczeni politycznie, czy niezgadzający się na rzeczywistość.

A rodzice nie martwili się? Wtedy na murach pojawił się napis: “Uwolnić Maleńczuka”?

Nie zauważyłem tego, raczej widziałem z ich strony oburzenie. Ten właśnie napis przysporzył mojej mamie wielu problemów. Gdy mnie zamknęli, była obrażona na mnie, ale jak zobaczyła te napisy, przeraziła się nie na żarty. Należała do partii i te napisy z jej nazwiskiem nie wpłynęłyby dobrze na jej opinię.

A pan jakąś lekcję z tego wyciągnął? Czy to jakoś wpłynęło na pana?

Miałem swoje pięć minut, więc wykorzystałem ten czas. Czy rodził się jakiś idol? Może i tak, ale w bólach. Bo przez 10 lat stałem na ulicy.

A da się wyżyć z grania na ulicy?

Dało się, a w czasach komuny zdecydowanie tak. W latach 80. grałem na ulicy przez 7 lat, to były czasy szalonej młodości. Zarabiałem wtedy sporo kasy, czasami mniej, ale
zawsze znalazło się sporo znajomych. Wieczorem wydawałem kasę i następnego dnia trzeba było znów wyjść grać. W tamtych czasach nie ciułało się pieniędzy w skarpecie
W latach 90. wracałem na ulicę sporadycznie. Miałem już wtedy swoje zespoły, wydawałem płyty, ale była wtedy taka bieda, że musiałem nieraz wyjść z gitarą na ulicę.

Nagrał pan płytę z utworami granymi na ulicy…

Do dzisiaj je gram na koncertach. To są piosenki ze szczególnego okresu, w nich jest zapisane moje życie. Moje emocje, przeżycia – od bólu do radości. Mają różny charakter, są ballady i bardziej energiczne.

Po wydaniu pewnych piosenek pojawiło się hasło “Głos Maleńczuka jako patrioty, obrońcy pokoju”. Dlaczego angażuje się pan w tematy polityczne? Czy znajomość z Kukizem ma na to wpływ?

Zdecydowanie nie. Kiedy jest wolność, artyście wolno więcej, ale kiedy nie ma tej wolności, artyście nie wolno milczeć. Jeśli mam coś do powiedzenia, mówię, wbrew tym, którym się to nie podoba, którzy milczą, zgadzają się na każdy układ. Nastały takie czasy, że milczenie jest przyzwoleniem. Ktoś mądry kiedyś powiedział: “Nie wystarczy robić dobrze, trzeba jeszcze powstrzymać tych, którzy robią inaczej.”

Śpiewa pan bluesa, rocka, ale też piosenki w języku jidysz. Gdzie się pan uczył tego języka?

Nie posługuję się tym językiem, ale pamiętam go jeszcze z czasów dzieciństwa, moją babcię, która znała niektóre zwroty. Przynosiła masło na nożu i mówiła “Nacun ecyn” – coś w rodzaju “Masz jedz”. Babcia moja nie była żydówką, ale miała sporo powiedzonek w języku jidysz.

A skąd pomysł na nagranie takich piosenek?

Kiedyś przyszedł do mnie pewien człowiek i pokazał mi te piosenki. Ja je przełożyłem, w ogóle włosy mi się zjeżyły, jak one są ciekawe i znane. Pomyślałem, że skoro przekładam piosenki Wysockiego, Młynarskiego, to dlaczego nie zabrać się za piosenki żydowskie. To są piękne, potężne pieśni sprzed wojny. Czym byłaby muzyka bez Jascha Heifetza, Jehudi Menuhina, Artura Rubinsteina – to są wielcy artyści, pochodzenia żydowskiego.

Zmierzył się pan również z twórczością bardów – Wysocki, Młynarski ?

Moje życie się ustatkowało, ustabilizowało, nie miałem już takich kłopotów jak wcześniej. No więc, nie miałem już tematów, aby pisać piosenki. Wcześniej czy później musiało to nastąpić – wziąć się za przekłady. Choćby też po to , aby swój warsztat udoskonalić. Wojciech Młynarski potrafił świetnie wyartykułować dowcip, był w tym doskonały. Jego lapsusy słowne, aluzje są świetne do interpretacji.

Maleńczuk to wielobranżowy artysta – zespoły muzyczne, projekty, a nawet role telewizyjne, teatralne.

No tak, miałem zespół Pudelsi, Homo Twist, grałem w serialu “Na dobre i na złe” – świetne doświadczenie. Wziąłem udział w projekcie Yugopolis zwieńczonym dwukrotnym albumem. Być może doczekamy się Yugopolis 3. Klimaty tej płyty – serbskie, są piękne, to bardzo liryczne melodie. Oni mają większą muzykalność i dlatego mamy do nich taki sentyment.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Ewa Szpak

Zobacz także: