– Zaprosiłbyś mnie choć raz do kina.
– Nie spotykam się z mężatkami.
– Ale ja jestem twoją żoną!
– Żadnych wyjątków.

W niedzielę zakończył się Jaworznicki Festiwal Komedii, czyli JFK 2019. Miałem przyjemność szefować temu wydarzeniu, udało mi się zaprosić znakomitych artystów, którzy przez trzy dni nie tylko bawili publiczność, ale też uczyli młodych, zdolnych ludzi z Jaworzna, jak należy zachować się na scenie, jak wyjść z opresji w spektaklu improwizując, a także jak zainteresować swoją sceniczną postacią widza.

Serce rosło, gdy obserwowałem, jak młodzi adepci sztuki aktorskiej pięknie angażowali się w odgrywane role, w jaki sposób później komentowali to, co wydarzało się na scenie. Zawsze, gdy obserwuję artystycznie zakręconych młodych ludzi, przedłuża to moją wiarę w ludzkość. Jeśli nie będziemy mieć kultury i sztuki, nie będzie w nas dobra, piękna i wszystko stanie się mroczne niczym centrum Mysłowic. I życzę wszystkim młodym, zaangażowanym i emanującym radościom osobom, aby to zostało jak najdłużej ich pasją. Może jest jeszcze jakiś ratunek dla ludzkości. Chociaż patrząc na sensacyjne doniesienia, którymi we wtorek zostaliśmy uraczeni, zaczynam w to wątpić.

Na świecie spada spożycie alkoholu. Mniej piją Niemcy, Włosi, Francuzi, a także Rosjanie. Inaczej jest w Polsce. Rocznie statystyczny Polak wypija 11 litrów czystego spirytusu na głowę. Jeszcze
w 2005 roku było to 9,5 litra (info: tvn24.pl). I tak sobie myślę, że może wcale tak nie jest, że ta ilość alkoholu się zwiększyła w ciągu 13 lat o 1,5 litra rocznie. Może to delikwenci, żłopiący do tej pory wodę brzozową i denaturat, dzięki dobroci rządu i dofinansowaniu najbiedniejszych rodzin oraz programowi 500+ mogą wreszcie jak ludzie napić się alkoholu, a nie innych wynalazków.
Program, jak widać, przynosi efekty, bo standard życia się podniósł. A ponieważ alkohol jest obłożony masakrycznymi VAT-ami i akcyzami (75 proc. ceny wódki stanowią podatki VAT i akcyza) to każde wydane 20 zł przynosi do budżetu 15 zł. Sytuacja staje się prosta: kto pije, ten jest patriotą i basta. Ten, kto nie pije, to niech
lepiej jedzie do Skandynawii, tam będzie miał jak w raju i nie będzie nam rujnował gospodarki!

A tak poważnie to mnie się wydaje, że przede wszystkim zmieniła się świadomość alkoholowa. Wreszcie Polacy docenili piwa kraftowe i ich rynek jest w dynamicznym rozwoju, przez co zwiększa ilość spożycia. Poza tym fakt, że ceny alkoholu nie idą w górę, spowodowało, iż handel przemytniczy na podrabianych spirytusowych wyrobach zza wschodniej i południowej granicy stał się nieopłacalny. Mafia przerzuciła się na wyroby tytoniowe i ich nielegalną produkcję, co nie uciekło uwadze organom ścigania i co chwila jest likwidowana nielegalna krajalnia i produkcja papierosów. Cieszę się, że nie palę tego paskudztwa, bo w końcu dorosłem i już ponad 4 lata żyję bez nałogu.

Cieszę się też, że nie jestem nauczycielem. To grupa zawodowa, która wraz z pielęgniarkami jest najbardziej zaniedbaną finansowo przez kolejne rządy. O ile jeszcze pielęgniarki olały system i po prostu większość wyjechała opiekować się emerytowanymi mieszkańcami Europy, to nauczyciele nie mają specjalnie takich możliwości. Przynajmniej zdecydowana ich większość. Nie dziwię się tym sfrustrowanym ludziom, bo jeśli państwo polskie rozdaje kasę na lewo i prawo, po czym mówi, że dalej będą zarabiać grosze, to nikt tego nie wytrzyma. Jestem całym sercem z nauczycielami i liczę, że tym razem nie dadzą sobie ust zatkać byle ochłapem w postaci niespełnionych obietnic oraz 100 zł jednorazowej zapomogi.

Co sprytniejsi, szczególnie z młodszego pokolenia wyjechali do Anglii i tam uczą brytyjskie rozwydrzone nieuki. Mam przyjaciela w Birmingham, który tak postąpił i stać go na normalne życie, wakacje zagraniczne i nowy samochód. Nie wiadomo wprawdzie, jak to będzie po Brexicie, ale to na razie jedna z największych europejskich zagadek, a przy okazji żenujący festiwal nieudolności. W zasadzie mógłbym festiwal komedii oprzeć na doniesieniach prasowych z Izby Lordów. Rozbawiła mnie informacja, że minister ds. europejskich Francji Nathalie Loiseau przyznała, że jej kot otrzymał imię “Brexit”.

Głośno miauczy, by go wypuścić z domu, ale stoi w miejscu, gdy mu otwieram drzwi – wyjaśniła.

Ja swojego psa nazwę AlkoExit, na cześć wspomnianych raportów o spożyciu. Bo jestem patriotą, a co!.

Tekst: Wojciech P. Knapik

Zobacz także: