Bieżący tydzień rozpoczął się niebagatelnym wydarzeniem kulturalnym, bo wystawą fotografii Konrada K. Pollescha – uznanego krakowskiego artysty, który fotografią zajmuje się od 1962 r. Pan Konrad jest autorem ponad 50 wystaw indywidualnych oraz za granicą, m.in. w USA, Kanadzie, Francji, Szwajcarii czy Izraelu. Wziął również udział w najpoważniejszych wystawach zbiorowych nie tylko polskich, ale i zagranicznych.

Artysta przez ponad 30 lat prowadził zajęcia z fotografii na Uniwersytecie Jagiellońskim, na wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej, w Studium Fotografii Związku Polskich Artystów Fotografików oraz Krakowskiej Szkole Filmowej. Fotografii uczył również na wydziale Archeologii, gdzie jak sam wspomina, starał się swoich studentów nauczyć, jak myśleć fotograficznie, a nie tylko, jak obsługiwać aparat.

W latach 1987-1990 pan Konrad dokumentował też działania teatru CIRCOT 2 Tadeusza Kantora, w efekcie czego powstało kilka wystaw. Sam artysta najlepiej jednak czuje się w portretach.

Od początku wiedziałem, że mam dużą skłonność do portretów, do ludzi, i właściwie przez całe moje życie fotografowałem ludzi. Mam 1500 osób uwiecznionych na portretach. To jest między innymi Szymborska, Tischner czy abp Pieronek – wspomina.

Na wystawie zorganizowanej przez MCKiS można zobaczyć 30 portretów Niny, którą sam fotograf nazywa zwierzęciem fotograficznym, chociaż kobieta nie zajmuje się modelingiem zawodowo.

Nina jest niezwykle fotogeniczna. Nieprawdopodobnie potrafi reagować na każdy mój ruch, ona od razu wie, o co mi chodzi, dlatego stosunkowo łatwo się ją fotografuje. W pewnym momencie zafascynowałem się tą jej umiejętnością modelingu, bo przecież profesjonalną modelką nie jest – po prostu lubi się fotografować i robi to dla przyjemności – wspomina artysta. – Dzisiejsza wystawa jest produktem ubocznym zbioru fotografii, które zaprezentowane zostaną w Krzeszowicach. Tam Nina zostanie pokazana na stu aktach – dodaje.

Jak mówi pan Konrad – jaworznicka wystawa jego prac jest wyjątkowa.

Dyrekcja MCKiS podeszła do niej z ogromnym sercem. Początkowo miała być to po prostu wystawa prac zrobionych w starej XIX-wiecznej technice brąz van dyke, gdzie wszystko wykonane jest ręcznie. Zrobiono jednak rzecz szatańską, gdyż wymyślono, by przygotować powiększenia moich zdjęć wykonanych tą techniką. Ja ten pomysł kupiłem natychmiast i jestem zachwycony tą wystawą. A jeżeli mnie się ona podoba, to i odwiedzającym się spodoba – mówi pan Konrad.

Wystawę można oglądać do 13 czerwca w galerii „Podcienie” od poniedziałku do piątku w godzinach pracy Hali.

Zobacz także: